Azotom pozostały niespełna dwa tygodnie do meczu ze Stalą Mielec. To będzie początek trzyodcinkowego serialu spotkań wyjazdowych.
Azoty bardzo dobrze weszły w trzecią rundę rozgrywek, zwyciężając oba mecze - z Miedzią i AZS AWF Gorzów. Dzięki temu mają już w dorobku 21 punktów i o pięć wyprzedzają mielczan oraz legniczan.
Jeśli teraz gracze z Puław wygrają w Mielcu, a akademicy pokonają Miedź, to na trzy kolejki przed końcem siódemka Azotów utrzyma się w elicie męskiego szczypiorniaka.
- Jeżeli nasza dyspozycja będzie jak w meczu z Miedzią, o wygranej możemy tylko pomarzyć - uważa rozgrywający Remigiusz Lasoń. - Byliśmy zmęczeni, ledwo, co udało nam się ją ograć. Teraz wszystko zależy od trenera, jakie zastosuje obciążenia.
Do świąt pracowaliśmy bardzo ciężko i w czasie wolnym długo to odczuwaliśmy. Liczymy, że przed samym spotkaniem będzie trochę lżej i zdążymy złapać świeżość. Zawsze długa przerwa niesie ryzyko zachwiania formy. - Takie same warunki mają wszystkie ekipy - dodaje prezes klubu Jerzy Witaszek. - Mam nadzieję, że do czasu potyczki w Mielcu cały zespół będzie w komplecie.
Przed świętami nie trenowali na pełnych obrotach Marcin Kurowski i Bogumił Buchwald. Pierwszy ma kłopoty ze stopą, drugi narzeka na uraz stawu skokowego. Zabrakło także dwóch kadrowiczów: Michała Szyby i Piotra Wyszomirskiego, którzy z reprezentacją młodzieżową walczyli w Mielcu w turnieju kwalifikacyjnym do mistrzostw świata.
- Marcin i Bogumił brali zabiegi fizjoterapeutyczne i korzystali z siłowni - tłumaczy trener Dropek. - Jesteśmy dobrej myśli, na najbliższy wyjazd powinni być już gotowi. Przed trzecią rundą zakładaliśmy sobie wywalczenie kompletu punktów. Na razie mamy ich cztery, a do wzięcia pozostało jeszcze osiem. Nie zamierzamy z tego celu zrezygnować, choć osiągnięcie pełnej puli nie będzie to łatwe.