Szczypiorniści AZS AWF Biała Podlaska rozpoczynają rundę rewanżową. Ich pierwszym rywalem będzie SPR Końskie, z którym na inaugurację sezonu ulegli różnicą czterech bramek.
Sytuacja bialskiej siódemki jest nie do pozazdroszczenia. Drużyna wygrała tylko dwa spotkania, jedno zremisowała i aż osiem przegrała. Z dorobkiem pięciu punktów AZS zajmuje ostatnie 12 miejsce. Tyle samo ma również Żagiew Dzierżoniów, legitymująca się identycznym bilansem wygranych, remisów i porażek. Do pozornie bezpiecznej 10 lokaty, gwarantującej udział w barażu o utrzymanie, brakuje czterech punktów.
Dlatego już w sobotę AZS musi szukać cennych oczek. Nie będzie o nie łatwo. Tym bardziej, że gospodarze borykają się z kontuzjami oraz przeziębieniem. W ostatnim tygodniu na zajęciach nie było kompletu zawodników. Kontuzjowani są Zygmunt Kamys i Grzegorz Fryc. Na ból barku uskarża się obrotowy Krzysztof Słonicki.
Szansę gry powinien otrzymać pozyskany ostatnio Łukasz Kandora, który podczas przerwy w rozgrywkach zawitał do Białej Podlaskiej z Azotów Puławy. Nominalny obrotowy szykowany jest raczej jako zawodnik prawego rozegrania, w ostateczności jako zmiennik na kole.
- Łukasz powinien wprowadzić spokój do naszych poczynań oraz być solidnym wzmocnieniem w obronie - mówi o koledze rozgrywający Kacper Żuk. - W pierwszej rundzie nasza gra nie była wcale taka słaba, niektóre mecze przegrywaliśmy dopiero w końcówce.
Doskonale zdajemy sobie sprawę, że ciąży na nas wielka odpowiedzialność i presja. Powinniśmy sobie z tym poradzić. Teraz najważniejsze jest zwycięstwo z Końskimi. - Nasza gra, szczególnie na turniejach w Radomiu i we własnej hali, nie wyglądała źle - uważa trener Sławomir Bodasiński.
- Liczę, że w końcu musi nam to zaskoczyć. Jeśli wygramy z SPR oraz w Chrzanowie, to powinniśmy zacząć pięć się w górę tabeli.