W Puławach są niepocieszeni decyzją Kolegium Ligi Związku Piłki Ręcznej w Polsce, zmieniającą termin wyjazdowego spotkania Azotów z mistrzem Polski Vive Targi Kielce.
W regulaminie rozgrywek w paragrafie 10, napisano, że zawody mogą być przełożone "na wniosek klubu, bez zgody przeciwnika, w szczególnie uzasadnionych okolicznościach”.
– Decyzję podjęliśmy właśnie w oparciu o ten przepis – wyjaśnia Leszek Sołodko, sekretarz Kolegium.
– Chodzi o ducha sportu. Nie można grać meczu przy pustych trybunach, a taki scenariusz miałby miejsce, gdyby mecz rozegrano 2 grudnia, tak jak pierwotnie zakładano w terminarzu.
Poza tym w środę wieczorem kielecka hala była już zarezerwowana przez Polski Związek Piłki Siatkowej, na spotkanie Pucharu Polski. Wiemy, że Azoty nie wyraziły zgody na granie 3 grudnia. Poinformowały nas też o kłopotach ze zwolnieniem piłkarzy zatrudnionych w różnych zakładach, a także związanej z tym możliwości wystawienia drugiego składu.
Postanowienie związku jest też niekorzystne dla puławian z innego powodu. Czterdzieści osiem godzin po meczu w Kielcach, Azoty znowu wyjdą na parkiet, aby walczyć o punkty z AZS AWFiS Gdańsk.
– Otrzymując ostateczną decyzję dopiero 30 listopada, późnym wieczorem, zostaliśmy pozbawieni możliwości jakiejkolwiek obrony – twierdzi Jerzy Witaszek, prezes Azotów.
– Mamy nadzieję, że takie działania nie będą się więcej powtarzać. Prawdopodobnie zmuszeni będziemy pojechać mocno osłabieni. – Skoro niektórzy powołują się na ducha sportu, to bardzo dobrze. Szkoda tylko, że ten duch działa w jedną stronę – dodaje trener Marek Motyczyński.
– Na pewno podejmiemy walkę, choć w takich okolicznościach, ciężko nam będzie przeciwstawić się faworyzowanemu mistrzowi.