Na inaugurację nowego sezonu szczypiorniści puławskich Azotów pokonali w Wągrowcu Nielbę 31:30. Kluczowe dla sukcesu podopiecznych trenera Marka Motyczyńskiego były końcowe minuty sobotniego meczu, w których puławianie odskoczyli na cztery bramki.
Już po pierwszych minutach widać było, że o zwycięstwo na parkiecie beniaminka nie będzie łatwo. W 5 min gospodarze, po bramkach Łukasza Białaszka i Aloszy Szyczkowa prowadzili 4:1. Straty udało się odrobić dopiero w 19 min (9:9). Wynik remisowy pojawiał się w drugiej odsłonie jeszcze nie raz. Grający ambitnie gospodarze wyszli znowu na prowadzenie 22:20 po rzutach karnych Dawida Przysieka.
Puławianom trudno było niwelować straty. Sztuka ta udała się w 58 min. Z remisu 27:27, zrobiło się 31:27. Wszystko za sprawą Remigiusza Lasonia (trzy gole), Dymitrija Zinczuka i Wojciecha Zydronia. Kilka sekund później mogło być już praktycznie po meczu. – Gdyby Mateusz Kus nie trafił w bramkarza Nielby, to byśmy już "dobili” przeciwnika – relacjonuje Ryszard Antolak, kierownik Azotów.
Szczęścia nie miał też skrzydłowy Dymitrij Afanasjew, który w kolejnej akcji trafił w poprzeczkę i na minutę przed końcem puławianie wygrywali 31:28. Za to uśmiechnęło się ono do bramkarza Macieja Stęczniewskiego, gdy karny Przysieka zatrzymał się na słupku. Gospodarzy stać było jeszcze na zmniejszenie strat do jednego gola – na 10 sekund przed końcową syreną trafił Przemysław Krajewski. – Zdawaliśmy sobie sprawę, że zmierzenie się już w pierwszej kolejce z beniaminkiem, i to na jego terenie, nie będzie łatwe – mówi Jerzy Witaszek, prezes Azotów.
– Gospodarze zrobili z inauguracji prawdziwą fetę, były podziękowania, dyplomy dla działaczy, honorowi goście. Do tego, na trybunach dopingowało miejscowych ponad tysiąc kibiców. Nasz zespół wykazał się większą mądrością w końcowych minutach. Nielba, na swoim parkiecie będzie groźna dla każdego. Jeszcze nie jeden zespół zgubi w Wągrowcu punkty.
Nielba Wągrowiec – Azoty Puławy 30:31 (15:15)
Azoty: Wyszomirski, Stęczniewski – Zydroń 10, Lasoń 6, Kus 4, Zinczuk 3, Afanasjew 2, Sieczka 2, Kurowski 2, Pomiankiewicz 1, Siemionow 1, A. Witkowski. Kary: 16 minut.
Sędziowali: Piotr Eichler, Andrzej Kierczak (obaj Kraków). Widzów: 1000.