Zespół trenera Giennadija Kamielina pokonał na wyjeździe beniaminka AZS AWF Gorzów Wielkopolski 29:22. Puławianie opuścili ostatnie miejsce w tabeli.
Przed wyprawą w Lubuskie szczypiorniści z Puław zgodnie zadeklarowali przywiezienie z parkietu akademików dwóch punktów. Jak widać zawodnicy słowa dotrzymali, co bardzo cieszy miejscowych kibiców.
Tym bardziej, że do dyspozycji szkoleniowca było jedynie 12 szczypiornistów. Szanse gry otrzymało już tylko dziesięciu z nich. Na ławce pozostali dwaj bramkarze: Marek Długosz i Marcin Zajdler. W domu zaś, z powodu kontuzji, zostali rozgrywający Remigiusz Lasoń i skrzydłowy Dimitrij Afanasjev.
Początek spotkania był bardzo obiecujący. W drugiej minucie, po bramkach Bogumiła Buchwalda i Wojciecha Zydronia, Azoty prowadziłby 2:0. Gospodarze odpowiedzieli trafieniem Filipa Kliszczyka. Przez kolejne osiem minut siódemka z Puław dyktowała gospodarzom trudne warunki gry.
Dobra gra w ataku i co najważniejsze skuteczność przyniosły prowadzenie 9:3. W tym okresie do bramki AZS trafiali dwukrotnie Zydroń oraz Sebastian Płaczkowski, Łukasz Kandora, Buchwald i Marcin Kurowski. Przewaga przyjezdnych okazała się na tyle niebezpieczna, że trener akademików Michał Kaniowski wziął czas.
Do tego dokonał jeszcze wymiany trzech rozgrywających. Michała Kaniowskiego, Kliszczyka, Jarosława Galusa zastąpili Tomasz Rafalski, Marcin Skoczylas i Wojciech Klimczak. Obraz gry AZS uległ znacznej poprawie, do tego stopnia, że sześć minut przed końcem pierwszej połowy przewaga Azotów stopniała do trzech bramek (9:12). A gdy chwilę później na ławkę kar powędrował Tomasz Pomiankiewicz, gospodarze po golach Kliszczyka i Jarosława Tomiaka doszli na jedno trafienie. Bramka Michała Szyby w końcówce pozwoliło patrzeć z nadzieją na kolejne 30 minut.
Kluczowe dla końcowego wyniku było sześć minut, pomiędzy 47 a 53 minutą. Wówczas puławianie powiększyli przewagę, zdobywając cztery bramki z rzędu. Łupem bramkowym podzielili się Zydroń z karnego oraz Buchwald, Artur Witkowski i Pomiankiewicz. Ten ostatni trafił do bramki gospodarzy kiedy Azoty grały w osłabieniu - na ławce kar siedział Łukasz Kandora. Tomasz Pomiankiewicz jeszcze dwukrotnie zdobywał bramki dla Azotów. Tym samym pierwsza ligowa wygrana Azotów w tym sezonie stała się faktem.
AZS AWF Gorzów - Azoty Puławy 22:29 (11:13)
AZS AWF: Szczęsny, Ł.Wasilek - Tomiak 6, Skoczylas 5, Krzyżanowski 3, Janiszewski 2, Kliszczyk 2, Rafalski 1, Galus 1, Kaniowski 1, Klimczak 1, Jagła, Kubillas, A. Wasilek, Jankowski. Kary: 8 minut.
Azoty: Wyszomirski - Zydroń 8, Szyba 6, Pomiankiewicz 4, Buchwald 3, Płaczkowski 3, Kandora 2, Kurowski 2, Witkowski 1, Łukaszow. Kary: 10 minut.
Sędziowali: Włodzimierz Chmielewski (Kwidzyn), Mirosław Majchrowski (Gdańsk). Widzów: 700.
POWIEDZIELI PO MECZU
- Byliśmy słabi zarówno w obronie jak też w ataku. Momentami bardzo bezmyślnie traciliśmy piłkę. Nie możemy grać w taki sposób w kolejnych spotkaniach, gdyż nie wygramy w ekstraklasie żadnego meczu.
Michał Kaniowski, szkoleniowiec AZS
- Nie wszyscy moi zawodnicy realizowali założenia taktyczne. Bardzo widoczny był brak lewego rozgrywającego z prawdziwego zdarzenia. Popełniliśmy sporo błędów, po których rywale przechwytywali piłki i przeprowadzali skuteczne kontry.
Michał Szyba, rozgrywający Azotów
- Dwa pierwsze mecze miałem kiepskie, tym bardziej cieszę się, że w końcu się przełamałem. Rozpracowywaliśmy AZS, a nasze przechwyty wynikały z dobrej gry taktycznej. W końcówce okazaliśmy się lepsi i zasłużenie wygraliśmy. Nasza przewaga uwidoczniała się szczególnie dzięki kontratakom.
Giennadij Kamielin, trener Azotów
- Dla kibiców był to bardzo dobry mecz. Cały czas Gorzów nas gonił, a jak już nas doszedł, to udało nam się znowu odskoczyć na kilka bramek. Zagraliśmy najlepsze spotkanie w sezonie, zdaliśmy sprawdzian. Szybka gra z kontry była naszym założeniem taktycznym, ćwiczyliśmy to na treningach. Widać było, że zawodnicy odbudowali się po porażce z Piotrkowem Trybunalskim.