Słabo w obronie, jeszcze gorzej w ataku. W spotkaniu z Czarnogórą biało-czerwone ustępowały rywalkom pod każdy względem i zasłużenie uległy 21:31 W niedzielę zagramy na Słowacji.
Trener Krzysztof Przybylski próbował ratować sytuację biorąc czas, ale jego wskazówki nie wiele zdziałały. Biało-czerwone nadal grały bez wyraźnego pomysłu na rozerwanie szczelnej obrony rywalek i oddanie celnego rzutu. Mnożyły się straty, po których przyjezdne wyprowadzały szybkie kontrataki.
Niestety, sporą część błędów zapisał na swoje konto zawodniczka lubelskiego SPR Dorota Małek. A że monolitem nie była cała nasza obrona…
W 18 min Polki przegrywały już 4:10, a nie do powstrzymania okazała się naturalizowana Węgierka Gabriella Kindl. Jedynym jasnym punktem w naszej reprezentacji była w tym okresie gry bramkarka Małgorzata Sadowska.
Na szczęście coś zacięło się w dobrze działającej maszynerii reprezentacji Czarnogóry i nasze reprezentantki zdołały odrobić część strat. W 27 min przegrywaliśmy już tylko jedną bramką, ale wystarczyło, że przeciwniczki ponownie wrzuciły wyższy bieg, żeby ponownie powiększyć przewagę.
Po zmianie stron było już tylko gorzej. Rezonu wystarczyło na 15 min w miarę skutecznej walki, później na parkiecie liczył się tylko zespół z Czarnogóry.
Rywalki cały czas kontrolowały przebieg meczu systematycznie powiększając przewagę. W 98 min, przy dziesięciobramkowym prowadzeniu zespołu z Bałkanów, wszystko było już jasne.
W drugim spotkaniu grupy 6 Rosjanki bez większych problemów ograły zespół Słowacji 33:26.
Polska – Czarnogóra 21:31 (10:14)
Polska: Sadowska, Kowalczyk – Małek, Stachowska, Niedźwiedź-Cecotka 3, Dworaczyk 4, Wilamowska 3, Kudłacz 4, Załęczna 2, Majerek 2, Byzdra, Waga 1, Gunia 1, Tyda 1. Kary: 6 min.
Czarnogóra: Barjaktarovic, Vukcevic – Radicevic 6, Jovanovic 3, Radovic 3, Dragutinovic, Kindl 4, Savic 7, Popovic 3, Lazovic 4, Bozovic 1. Kary 4 min.
Sędziowali: Stenrand i Birch (Dania). Widzów: 1200.