Kibice i szczypiorniści Azotów na taki wynik czekali cztery i pół roku. Po bardzo dobrym i emocjonującym spotkaniu, po raz pierwszy w historii meczów w ekstraklasie, puławianie ograli aktualnego wicemistrza Polski, Wisłę Płock 32:28. Tym samym gospodarze wypełnili z nawiązką oczekiwania klubowych działaczy.
Końcowe minuty puławska publiczność oglądała na stojąco, oklaskując każdą kolejną akcję swoich ulubieńców. Po końcowej syrenie na parkiet posypały się serpentyny w klubowych barwach.
Aby spełnić wymagania zarządu klubu, czyli do końca pierwszej rundy zdobyć dwa punkty, gospodarze musieli przynajmniej zremisować z Wisłą. Przed tygodniem ekipa trenera Marka Motyczyńskiego przywiozła bowiem z Olsztyna punkt. W starciu z wicemistrzem Polski nie była przecież faworytem.
Goście, prowadzenie przez Flemminga Olivera Jensena, przyjechali bez kontuzjowanych Norwega Vegarda Samdahla, Duńczyka Larsa Madsena i Rafała Kuptela. Mimo tych ubytków przewaga kadrowego potencjału, i tak było po stronie gości.
Duński trener i tak miał swój "gang”: dwóch Rosjan na środku: Dymitrija Kuzeleva, Aleksieja Peskova, na lewym skrzydle Szweda Joakima Backstroma, a w bramce rodaka, Mortena Seiera. Puławianie ani myśleli padać na kolana przed faworyzowanymi gośćmi.
Początek jednak nie był najlepszy. Remis 3:3 w szóstej minucie był tylko przygrywką do późniejszych emocji. Przez kolejny kwadrans miejscowi gonili płocczan, którzy prowadzili 7:4, 9:7.
Najwięcej kłopotów sprawiał na prawym rozegraniu, prawie dwumetrowy, nominalny obrotowy Kuzelev. Końcówka pierwszej odsłony i cała druga część należała już do Azotów. Gospodarze bardzo dobrze grali w obronie.
– To był klucz do sukcesu, z tego wyprowadzaliśmy bardzo szybkie kontry – tłumaczy Remigiusz Lasoń. Częstym egzekutorem był najskuteczniejszy Wojciech Zydroń.
Goście byli bliscy zniwelowania strat. W 53 min, po rzucie karnym Arkadiusza Miszki, przewaga Azotów zmalała do jednej bramki (27:26).
Wówczas w głównej roli wystąpili bramkarze. Karnego Arkadiusz Miszki obronił Przemysław Paczkowski, a chwilę później dobrze dysponowany Maciej Stęczniewki odbił rzut Michała Zołoteńki. I pierwsze, historyczne zwycięstwo nad Płockiem stało się faktem.
Azoty Puławy – Wisła Płock 32:28 (19:14)
Azoty: Stęczniewski, Paczkowski – Zydroń 14, Gowin 3, Lasoń 3, Zinczuk 3, Sieczka 2, Afanasjev 2, Siemionow 2, Kus 1, Witkowski 1, Szyba 1, Płaczkowski. Kary: 12 minut.
Płock: Seier – Miszka 10, Kuzelev 9, Zołoteńko 3, Rumniak 2, Twardo 1, Wuszter 1, Peskov 1, Wiśniewski 1, Backstrom, Paluch. Kary: 12 minut.
Sędziowali: Paweł Kaszubski i Piotr Wojdyr (obaj z Gdańska). Widzów: 600.