W środę lublinianki niespodziewanie uległy Zagłębiu we własnej hali. Teraz o sześć bramek bliżej finału Pucharu Polski są zawodniczki z Dolnego Śląska. Jednak w SPR wierzą, że awans siódemki trenera Edwarda Jankowskiego jest nadal realny.
Przed meczem rewanżowym sytuacja kadrowa lublinianek nie wygląda już tak różowo. Ze składu wypadły kontuzjowane Izabela Puchacz i Magdalena Chemicz. W rewanżu zabraknie również Małgorzaty Majerek, która niedawno przeszła zabieg usunięcia woreczka robaczkowego.
- Izę zabieramy ze sobą, ale jeśli pomoże to tylko w obronie. Być może zagra również Edyta Malczewska. Szkoda Magdy Chemicz, która potrafi bronić silne strzały z dystansu. Brakowało nam jej w pierwszym meczu - mówi trener Edward Jankowski.
Zdaniem lubelskiego szkoleniowca Zagłębie powtórzy wariant taktyczny ze spotkania w Lublinie. - Domyślam się, że znów postarają się wyłączyć nam skrzydła i koło. Nie będzie to dla nas zaskoczeniem. Ważne, żeby to nasz zespół zagrał na dobrym poziomie i przede wszystkim zdecydowanie skuteczniej - wyjaśnia Jankowski.
Szkoleniowiec podkreśla, że w środowym spotkaniu meczowe statystyki SPR były fatalne. - Mieliśmy zaledwie 43-procentową skuteczność, a przecież aż dziewięć rzutów poszło obok bramki. Tak słabo w ataku już dawno nie było. Do tego należy doliczyć aż 18 błędów technicznych. To składa się na instrukcję: jak należy nie zagrać w Lubinie. Jeśli poprawimy błędy nie jesteśmy bez szans - uważa trener Jankowski.