Jeszcze niedawno rywalizacja obydwu zespołów dostarczała sporej dawki emocji.
SPR Asseco B.S Lublin - AZS AWFiS Gdańsk 39:22 (23:12)
SPR: Sadowska, Jankaitiene - D. Malczewska 6, Damięcka 4, Rola, Majerek 8, Marzec 4, Wolska 4, Łabul 3, Wojdat 3, Repelewska 3, Rukaite 2, Puchacz 2. Kary: 10 min.
AZS: Brzezińska, Zych - Kowalewska 7, Kordunowska 3, Białek 7, Tarczyńska, Malich 3, Jakubowska 1, Neumann 1 Jędrzejczyk, Drobińska, Rostankowska, Taczyńska. Kary: 4 min.
Sędziowali: Igor Dębski i Artur Rodacki (Kielce). Widzów: 500.
POWIEDZIELI
- Jestem absolutnie zadowolony z postawy moich zawodniczek. Dziewczyny podjęły rywalizację z dużo bardziej utytułowanymi przeciwniczkami. Nie można porównywać tych dwóch zespołów, ale moje młode dziewczyny nie ulękły się mistrzyń Polski. To perspektywiczny zespół, ale jesteśmy w tak ciężkiej sytuacji, że trudno przewidywać jakąkolwiek przyszłość. Niewykluczone, że nie uda nam się dotrwać do końca sezonu.
Małgorzata Sadowska (bramkarka SPR)
- To był dla mnie ciężki mecz. Wiele lat występowałam w tym zespole, a teraz musiałam stanąć przeciwko byłym koleżankom. Niestety, klubu nie udało się uratować. Musiałam odnaleźć się w takiej sytuacji, choć to nie było miłe. Dziewczyny z AZS pokazały że nie mają strachu w sercu. Życzę im jak najlepiej oraz, a może przede wszystkim, żeby utrzymały ligę dla Gdańska.
Dorota Malczewska (rozgrywająca SPR)
- To był dziwny mecz. Poprzednie spotkania z Gdańskiem zawsze dostarczało emocji. Trener przestrzegał nas, aby nie zlekceważyć przeciwniczek. Udawało się nam to zwłaszcza w pierwszej połowie. Przyznaję, że młody zespół z Gdańska wspiął się na wyżyny i wysoko zawiesił nam poprzeczkę. Miło było grać ze świadomością, że w jakiś sposób przyłączamy się do Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.