Choć na podopieczne trenera Edwarda Jankowskiego czekają niezwykle wymagające rywalki, to nasze mistrzynie nie stoją na straconej pozycji. Dlaczego? Bo nie są faworytkami turnieju, mogą wszystko, a w przypadku porażki nikt nie będzie miał do nich pretensji.
Do sportowego nieba trafi wyłącznie zwycięzca grupy, pokonani zagrają w pucharze EHF. Gdzie wylądują lublinianki? Wszystko będzie zależeć od pierwszych spotkań.
W piątek o godz. 18, rywalkami SPR będą gospodynie z Ikast. W sobotę, o godz. 14. lublinianki zagrają z niezwykle silnymi Rumunkami z Brasov. Niedzielny rywal będzie już znacznie słabszy - SKP Bratislava (godz. 14), ale w przypadku niepowodzenia we wcześniejszych występach, wynik rywalizacji ze Słowaczkami nie będzie miał już większego znaczenia.
Zdaniem wielu, walka o pierwszą lokatę rozegra się pomiędzy Ikast i Brasov. Faworytami naszej grupy jest zespół z Rumunii, ale własna hala i żywiołowa publika powinna dodać Dunkom skrzydeł. Na Polki i Słowaczki nie stawia nikt. Paradoksalnie to spory handicap, grając bez nadmiernego obciążenia psychicznego lublinianki mogą postarać się o niespodzianki.
Tym bardziej, że pierwszy przeciwnik od dłuższego czasu nie potrafią wyjść z dołka. W swojej lidze spisują się nad wyraz mizernie, chociaż cztery z nich: Katja Nyberg, Gro Hammerseng, Ragnhild Aamodt i Tonje Nostvold, legitymują się złotymi medalami Igrzysk Olimpijskich zdobytymi z reprezentacją Norwegii.
Z kolei Brasov to zespół innego kalibru. W rumuńskim szczypiorniaku nikt nie narzeka na brak pieniędzy. Nic dziwnego, że niemiecki trener Herbert Müller z upodobaniem sprowadzał do zespołu kolejne zawodniczki, wszystkie doświadczone i ograne na międzynarodowych parkietach.
Warto wspomnieć o Lidii Horvat z Podravki, reprezentantce Rumunii Ioneli Galca Stanca oraz jednej z najbardziej obiecujących węgierskich szczypiornistek Gabrielli Juhasz. A jest jeszcze finalistka zeszłorocznego EHF Ildiko Barbu i Portugalka Alexandrina Barbosa. Istny Dream Team.
Na tle rywalek SPR i SKP Bratysława prezentują się niczym kopciuszek. - Nie zapomnijmy, że jest to decydująca o awansie impreza. Nie możemy zlekceważyć żadnego zespołu, ale najtrudniejszy mecz czeka nas z Ikast. Za wszelką cenę chcemy awansować, więc musimy dać z siebie wszystko.
Liga Mistrzyń jest największym marzeniem i każdego, kto chce w niej występować, czeka ciężka praca - mówi szkoleniowiec CS Brasov. Oby lublinianki pomieszały mu szyki.
Wieści z duńskiego turnieju kibice mogą nasłuchiwać w Radiu Lublin.