Piotr Masłowski, szczypiornista Azotów Puławy, rzucił rywalom aż 16 bramek, będąc najskuteczniejszym zawodnikiem w spotkaniu z Powenem Zabrze.
– Cieszę się, że zdobyłem aż tyle bramek. Nie czuję się jednak bohaterem. Cały zespół pracował na taki dorobek. Ja tylko wykańczałem akcje kolegów. Na zwycięstwo pracował cały zespół. W nagrodę mamy w Puławach piąte miejsce, na które zasłużyliśmy. Zagraliśmy bardzo dobrze w obronie. Zwycięstwo różnicą siedmiu bramek, z twardo grającym w defensywie Powenem, jest niezłym wynikiem.
• Po cichu liczyliśmy jednak na więcej. Czujecie chyba spory niedosyt?
– Szkoda przegranych spotkań z Tauron Stalą Mielec. Ale to już historia. Z piątego miejsca powinniśmy się cieszyć.
• 16 bramek w jednym meczu to nowy pana rekord.
– W superlidze gram już cztery lata i do tej pory nie udało mi się rzucić więcej. Mam nadzieję, że taką skuteczność będę prezentował w nowym sezonie.
• Już 26 maja, w Płocku, zmienia pan stan cywilny. Ile z rzuconych bramek dedykuje pan narzeczonej Karolinie?
– Wszystkie, które udało mi się zdobyć.
• Rozgrywki ligowe już zakończone. Teraz przed panem walka o miejsce w reprezentacji Polski, na akademickie mistrzostwa świata w Brazylii?
– Dwukrotnie trafiałem do kadry B. Obecne powołanie jest dla mnie wyróżnieniem. To dobrze, że ktoś zauważył ciężką pracę, jaką wykonałem w tym sezonie. O wyjazd do Brazylii muszę jeszcze powalczyć. Docelowo na mistrzostwa poleci 14 zawodników, a więc czterech z nas odpadnie po obozie w Żaganiu. Mam nadzieję, że wywalczę miejsce w ścisłej kadrze.