Rozmowa z Edytą Majdzińską, trenerką piłkarek ręcznych MKS FunFloor Lublin
- Za wami długi wyjazd do Rumunii i na Słowację, a do tego sporo gier kontrolnych. Jakie są pani wrażenia po tym okresie?
– Najważniejszym elementem tych gier kontrolnych było to, że mierzyłyśmy się z bardzo wymagającymi przeciwnikami. Skonfrontowałyśmy się z ligą rumuńską, węgierską czy czesko-słowacką. Przeciwnicy byli z najwyższej półki, co pozwalało nam w wymagających warunkach przećwiczyć nowe warianty taktyczne. Było widać w naszej grze łatwość poruszania się po boisku, odpowiedni timing czy komunikację między zawodniczkami. Nie patrzę na wyniki, ale uważam, że były to dobre mecze. Czasem, z różnych powodów rezultaty mogły być niekorzystne. Dla mnie ważniejszy jednak jest fakt, że wychodziły nam już pewne elementy. Jeżeli udawało nam się realizować pewne założenia na tle tak mocnych rywali, to w Superlidze też powinno być dobrze.
- Jak dziewczyny reagują na pracę z nową trenerką?
– Na pewno jest to dla nich nowa sytuacja. Uczymy się siebie, komunikatów jest bardzo dużo, ale uważam, że jak na pierwszy miesiąc wspólnej pracy, to wszystko wygląda bardzo dobrze.
- Wydawało się, że gier kontrolnych na początku okresu przygotowań jest bardzo dużo. Udało się jednak przebrnąć przez ten czas bez poważniejszych kontuzji...
– Przez pierwsze 3-4 tygodnie pracowaliśmy chociażby nad motoryką, a dopiero później weszliśmy w etap gier kontrolnych. Teraz przez nami I Memoriał Edwarda Jankowskiego, którego już nie mogę się doczekać. Cieszymy się, że możemy pokazać się kibicom, ale również sprawdzić na tle mocnych przeciwników. Postaramy się dostarczyć naszym fanom emocji. Czekam również na zaplanowane na kolejny weekend mecze sparingowe z Thuringer HC, czyli bardzo mocną ekipą z Niemiec.
- Udało się już znaleźć rozwiązanie z obsadą pozycji kołowej? Przypomnijmy, że problem pojawił się, bo poważnej kontuzji doznała Aleksandra Olek.
– Musiałam z tego powodu na coś się zdecydować. Uznałam, że w tej chwili najlepszym rozwiązaniem będzie ustawienie w roli centralnych obrończyń Patrycji Nogi i Dominki Więckowskiej. Maria Szczepaniak świetnie radzi sobie w ataku, ale w obronie jeszcze nie dostaje ode mnie zbyt dużo szans. W związku z tym Dominika Więckowska, niestety dla niej, musi być nominalną obrotową. Nie mogłam sobie pozwolić na posiadanie tylko jednej zawodniczki na tej pozycji, bo przecież Patrycja Noga ma tylko jedno zdrowie.
- Jak przyjęła tę decyzję Dominika Więckowska?
– Bardzo spokojnie, co sprawiło, że urosła w moich oczach. To dla niej niewygodna sytuacja. Oczywiście, fragmentami trenuje również na rozegraniu, bo tam kiedyś wróci. Na razie jednak gra na pozycji obrotowej. Widzę, że robi duże postępy motoryczne. Ona jednak wie, że najważniejsze jest, żeby spełniała moje wymagania w defensywie. Nie zrobimy przecież w dwa miesiące z rozgrywającej obrotowej. Chcę, przede wszystkim, aby była dobrym obrońca.
- Kiedy wróci do gry Aleksandra Olek?
– Jeżeli wystąpi pod koniec sezonu, to będę bardzo zadowolona. Po więzadle krzyżowym nigdy nie da się dokładnie przewidzieć daty powrotu. Na razie, jak na fakt, że przeszła zabieg, to stan jej zdrowia jest bardzo dobry.