Rozmowa z Iwoną Niedźwiedź, rozgrywającą MKS Selgros Lublin
- Porażka z Vistalem Gdynia oznacza dla was koniec marzeń o obronie tytułu mistrzyń Polski. Dlaczego nie udało wam się wygrać z ekipą Pawła Tetelewskiego?
– Bardzo chciałyśmy wygrać i pożegnać się z kibicami w dobrym stylu. Nie udało się, zresztą cały sezon był słaby. Piłka ręczna to bardzo prosta gra. Wygrywa ten, kto rzuci więcej bramek. W końcówce zabrakło nam po prostu skuteczności. Pamiętajmy jednak, że nie grałyśmy z byle kim. Uważam, że Vistal zdobędzie tytuł mistrza Polski. Mają, w przeciwieństwie do nas, dłuższą ławkę rezerwowych.
- Dlaczego ten sezon nie wyglądał, tak jak sobie to wymarzyłyście?
– Na głębszą analizę jeszcze przyjdzie czas. Wydaje mi się, że brakuje nam ludzi do grania. W końcówce nie mamy siły. Te cztery nieobecne dziewczyny dodawały nam dużo energii i były znaczącą siłą tego zespołu.
- Czy to oznacza, że macie problemy z przygotowaniem kondycyjnym?
– W trakcie sezonu zmienił się sztab szkoleniowy. Do sezonu przygotowałyśmy się pod okiem innego trenera, później przyszedł nowy szkoleniowiec i miał inną wizję. Ja jestem od grania, a nie od oceniania.
- W środę zmierzycie się z Kram Startem Elbląg. Ten mecz zadecyduje o tym, czy uda skończycie ten sezon na podium...
– Chcemy zakończyć ten sezon z medalem. Pamiętajmy jednak, że to jest sport i wszystko się może zdarzyć. Musimy na pewno poprawić naszą skuteczność.
- Co czuje pani patrząc na transparent wywieszony przez kibiców. Jego treść „XI. Szanuj kibica swego, bo możesz nie mieć żadnego” jest bardzo wymowna...
– To na pewno nie jest miłe. Żyjemy w demokratycznym kraju i każdy ma prawo do wyrażania swoich poglądów. Rozumiem rozgoryczenie kibiców, ale staram się nie brać tego zbyt mocno do serca.
- Zostaje pani w Lublinie na przyszły sezon?
– Tak, chcę zostać w Lublinie na kolejny sezon.