Dzisiaj o godz. 18 w szwajcarskiej Bazylei reprezentacja Polski rozegra kluczowe spotkanie z Hiszpanią. Stawką starcia będzie awans do fazy głównej i przenosiny do Debreczyna. Smaczkiem rywalizacji będą zaś wspomnienia sprzed dwóch lat, gdy nasze rywalki złamały zasady fair-play, by przejść do kolejnej fazy EHF Euro z dwoma punktami. Kosztem właśnie Polek, z którym przegrały wcześniej w grupie.
Wróćmy zatem do 9 listopada 2022, gdy w Podgoricy doszło do starcia, które kibice polskiego szczypiorniaka zapamiętali na długo. Reprezentacja Hiszpanii do realizacji swojego planu potrzebowała zwycięstwa nie więcej niż dwiema bramkami w konfrontacji z Niemkami.
Traf chciał, że w ostatniej minucie starcia podopieczne Jose Ignacio Pradesa prowadziły za wysoko, bo aż 23:20. Na ich nieszczęście, Niemki nie wykorzystały pierwszej dogodnej sytuacji bramkowej. W normalnej sytuacji, Hiszpanki poszłyby z kontrą albo spokojnie budowały atak pozycyjny, tymczasem lewoskrzydłowa Jennifer Guttieres rzuciła piłkę w przeciwny narożnik boiska, nie patrząc nawet na bramkę rywalek. Nasze zachodnie sąsiadki dostały zatem dodatkową szansę na zmniejszenie strat. Gdy na 24 sekundy przed końcową syreną gola, przy biernej postawie rywalek, zdobyła Xenia Smits, Hiszpanki nawet nie ukrywały swej radości z trafienia reprezentacji Niemiec!
Zdjęcia obiegły całą Europę, oburzenia nie kryli nasi trenerzy, dziennikarze, kibice, selekcjoner Arne Senstad miał nawet powiedzieć, że nie chciałby spotkać swojego vis a vis z Hiszpanii, bo nie ręczyłby za swoje czyny. Po dwóch latach, pytany o tę sytuację, przyznaje, że mimo upływu czasu, trudno mu zaakceptować takie kunktatorstwo.
– Nie lubię takiego zachowania, ktoś mówi, że to część gry, ale ja tak nie uważam. Wszyscy krzyczą o fair play, delegaci przychodzą do nas, byśmy nie rozmawiali z drużyną w czasie przerwy na wideoweryfikację, a tu ktoś łamie podstawowe zasady. To na pewno dodatkowa motywacja dla nas, nie cofam swych słów, które padły w gorącej pomeczowej atmosferze, natomiast mam dobre relacje z nowym trenerem Hiszpanek Ambrosem Martinem – zapewnia norweski opiekun Polek, którego posada wisi na włosku.
Nie jest bowiem tajemnicą, że w przypadku poniedziałkowej porażki Senstad najprawdopodobniej nie dostanie propozycji przedłużenia kontraktu, który upływa z końcem stycznia 2025. W kuluarach mówi się, że nowy prezes ZPRP Sławomir Szmal za sukces uznałby awans do fazy głównej turnieju, znalezienie się w najlepszej dwunastce mistrzostw, a przede wszystkim cztery kolejne mecze naszej reprezentacji, która za dwa lata będzie współgospodarzem kolejnego EHF Euro.
Hiszpanki, które słabiutko zaprezentowały się na igrzyskach olimpijskich w Paryżu, w ostatnich tygodniach są groźne nawet dla Francji, z którą wygrały przed mistrzostwami Europy, a w sobotę po kapitalnych zawodach były bliskie wywalczenia remisu. Słynny trener Ambros Martin, czterokrotny triumfator Ligi Mistrzyń z Gyori Audi ETO, pięciokrotnie wybierany najlepszym szkoleniowcem w Europie, odmłodził skład, gdzie trudno już znaleźć takie legendy hiszpańskiej piłki jak Alexandrina Cabral czy Carmen Martin.
To jednak piłka ręczna zupełnie innej szybkości niż ta prezentowana przez naszą reprezentację, która w sobotę z trudem uporała się ze słabszą Portugalią. Właśnie w tym kraju urodziła się z jedna z najlepszych szczypiornistek kadry Hiszpanii – Danila Patricia Do Salgado, na co dzień występującą razem z Dagmąra Nocuń i Natalią Nosek z rumuńskiej Glorii. Boisko wszystko zweryfikuje, jednak patrząc na dotychczasową postawę obu drużyn na EHF Euro 2024, trudno o optymizm.