MKS FunFloor Lublin przegrał w drugiej rundzie kwalifikacyjnej ze Siofok KC aż 18:27. Ten wynik stawia wicemistrzynie Polski w trudnej sytuacji przed rewanżem na Węgrzech.
– Każdy w Lublinie chce awansu do fazy grupowej Ligi Europejskiej. Każdy chce wygrywać i nie można podchodzić do tego w ten sposób, że można sobie odpaść, bo gramy z utytułowanym rywalem. Nazwa przeciwnika nie może weryfikować naszych celów – mówiła przed rozpoczęciem rywalizacji ze Siofok KC Monika Marzec, trenerka MKS.
Węgierska ekipa była jednym z najmocniejszych rywali, na których klub z Lublina mógł trafić w drugiej rundzie kwalifikacji. Niestety, w hali Globus zawodniczki Siofok brutalnie pokazały wszystkim zgromadzonym, jaka jest różnica pomiędzy piekielnie silną ligą węgierską, a notowaną na granicy pierwszej i drugiej dziesiątki ligą polską. Przyjezdne wygrały aż 27:18 i są już jedną nogą w kolejnej rundzie.
Pierwsze minuty nie wskazywały na to, że w hali Globus będziemy świadkiem takiego dramatu. Początkowo mecz był bardzo atrakcyjny dla licznie zgromadzonych fanów. Warto również podkreślić obecność około 20 osób z Węgier, które gorąco zagrzewały do walki swoje zawodniczki.
One jednak miały trochę problemów, zwłaszcza z upilnowaniem sprytnej Julii Pietras. Kilka zagrań filigranowej skrzydłowej było najwyższej próby. W pamięci zapadł zwłaszcza gol z 11 minuty, kiedy Pietras wykończyła z powietrza kapitalne podanie przez całe boisko autorstwa Romany Roszak. W 21 minucie MKS FunFloor prowadził 10:8 i wydawało się, że niespodzianka w hali Globus jest jak najbardziej możliwa.
Po kolejnych sześciu minutach był już remis, a Siofok zakończył pierwszą połowę dwiema skutecznymi akcjami. Na przerwę schodził więc prowadząc 13:11.
Ciężko powiedzieć, co się w przerwie stało w lubelskiej szatni, ale podopieczne Moniki Marzec zostawiły w niej chyba nie tylko głowy, ale również cały swój talent. Po zmianie stron grały bowiem koszmarnie słabo. Zaledwie siedem zdobytych bramek jest tylko wierzchołkiem góry problemów, które pojawiły się po przerwie.
W grze wicemistrzyń Polski nic nie funkcjonowało właściwe. W defensywie Paulina Wdowiak rzadko spotykała się z piłką, zwłaszcza, że w skutecznych interwencjach nie pomagały jej koleżanki. W ofensywie zmarnowano tak dużo stuprocentowych okazji, że do policzenia ich może zabraknąć palców obu rąk. Kiedy dodamy do tego jeszcze kilka piłek z kozła wyjętych przez Węgierki, to wynik 18:27 nie powinien nikogo dziwić.
– Szwankowała nasza obrona. Zabrakło też chłodnej głowy. Trzeba też zaznaczyć, że w Siofok nie ma przypadkowych dziewczyn. Węgierki to klasowa drużyna. Mimo wysokiej porażki jest w nas ciągle wiara w awans. Nie spuszczamy głów i jedziemy na Węgry pokazać na co nas stać – mówi Julia Pietras. – To był ciężki mecz. Popełniłyśmy zbyt dużo technicznych błędów. Nie możemy tak grać w tak ważnym meczu. Takie stuprocentowe okazje, jak miałyśmy w sobotę powinno się wykorzystywać. Zawiodła nas też koncentracja – analizowała mecz Andrijana Tatar, obrotowa MKS FunFloor.
MKS FunFloor Lublin - Siofok KC 18:27 (11:13)
MKS: Gawlik, Wdowiak, Sarnecka – Pietras 5, Roszak 4, M. Więckowska 2, Rebicova 2, Achruk 1, Tatar 1, Noga 1, Szynkaruk 1, Portasińska 1, Płomińska, Pastuszka. Kary: 12 min.
Siofok: Rajcic, Herczeg - Mavsar 6, Debreczeni-Klivinyi 5, Kojic 4, Such 3, Kajdon 3, Kiss 2, Janjusevic 2, N'diaye 1, Sirian, Juhasz, Torok, Lapos, Wald, Puhalak. Kary: 14 min.
Sędziowały: Kijauskaite i Zaliene (obie Litwa). Widzów: ok. 2000. Rewanż odbędzie się 15 października w Siofok.