MKS Perła Lublin zakończył pierwszą rundę z sześcioma punktami przewagi nad Metraco Zagłębiem Lubin. To olbrzymi kapitał przed dalszą częścią sezonu
Tegoroczne rozgrywki składają się z czterech rund, w której każda z ekip zagra po 7 spotkań. Łącznie więc Perła ma do rozegrania 28 meczów, więc jest gdzie tracić punkty. Pierwsza runda pokazała jednak, że w lidze jest niewiele ekip, które mogą realnie zagrozić lubelskiej drużynie. Podopieczne Roberta Lisa wygrały wszystkie spotkania, a większe problemy miały jedynie w starciach z KPR Gminy Kobierzyce oraz Metraco Zagłębiem Lubin. Jednak nawet te mecze potrafiły rozstrzygnąć na swoją korzyść. – Apeluję o zachowanie chłodnych głów. Oczywiście, mamy 6 pkt przewagi nad Lubinem, ale to nie oznacza, że czujemy komfort psychiczny. On pojawi się dopiero, gdy na naszych szyjach zawisną złote medale – przekonuje Patrycja Królikowska, skrzydłowa Perły.
Wydaje się, że najpoważniejszym zagrożeniem dla lubelskiej drużyny są kontuzje. Obecnie z urazami zmagają się Małgorzata Stasiak, Aleksandra Rosiak i Karolina Kochaniak. Ta ostatnia dołączyła do tej listy po meczu w Bukareszcie. Kochaniak ma złamany palec, a jej leczenie potrwa kilka tygodni. Z pozytywnych wiadomości, to warto zauważyć, że do treningów wróciła Natalia Nosek. Młoda rozgrywająca miała wielomiesięczny rozbrat z piłką, więc będzie bardzo powoli wprowadzana do drużyny. Nie jest wykluczone, że najpierw rozegra kilka spotkań w pierwszoligowych rezerwach i dopiero wtedy zacznie regularnie grać w Superlidze.
Drugim zagrożeniem dla Perły może być nadmiar spotkań. Przypomnijmy, że w tym sezonie Perła gra w fazie grupowej Ligi Mistrzyń. Zespół wprawdzie rozgrywa mecze z mocnymi przeciwnikami, ale częste podróże sprawiają, że zawodniczki nie mają czasu w spokoju potrenować. Taki stan będzie jednak jeszcze trwał przez jakiś czas. Perła najprawdopodobniej zajmie ostatnie miejsce w swojej grupie, ale nie zakończy gry w europejskich pucharach. Zostanie przesunięta do fazy grupowej Pucharu EHF, a to oznacza minimum kolejne 6 spotkań. – Jako trenerowi zawsze brakuje mi czasu na treningi. W Lidze Mistrzyń staramy się walczyć z całych sił. Widać jednak po naszych rezultatach, że ten poziom jako klubowi nam odjechał. Na analizę naszych występów przyjdzie jednak jeszcze czas. Musimy być skoncentrowani na lidze, bo jej nie można w żaden sposób zaniedbać – przekonuje Lis, który dał po meczu z Metraco Zagłębiem swoim podopiecznym dwa dni wolnego. – Niech się zresetują fizycznie i psychicznie. Nie mamy jednak zbyt dużo czasu na odpoczynek, bo już w czwartek gramy w Koszalinie – kończy szkoleniowiec.