(fot. Maciej Kaczanowski)
MKS Perła Lublin w środę o godz. 18 zagra w Elblągu z miejscowym Startem. Strata do MKS Zagłębia Lubin wynosi już dziesięć punktów, więc mistrzynie Polski nie mogą pozwolić sobie już na jakiekolwiek potknięcie
Tak duża różnica pomiędzy ekipami z Lublina i Lubina jest wynikiem fatalnej postawy Perły w krajowych rozgrywkach w ostatnich tygodniach. Po wznowieniu Superligi po przerwie na mistrzostwa Europy podopieczne Kima Rasmussena jeszcze nie wygrały spotkania. Porażki z Piotrcovią Piotrków Trybunalski, MKS Zagłębie Lubin i KPR Gminy Kobierzyce bolały dodatkowo, bo drużyna prezentowała się w tych spotkaniach bardzo słabo.
I kiedy wydawało się, że zespół jest kompletnie bez formy, to przyszedł niedzielny mecz HC Lada w ramach Ligi Europejskiej. Mistrz Polski nagle pokazał zupełnie inną twarz i rozbił 28:23 trzeci zespół ligi rosyjskiej, która jest w światowej hierarchii o wiele miejsc przed naszymi rozgrywkami. Warto zaznaczyć, że to zwycięstwo nie było dziełem przypadku. Perła dominowała przez całe spotkanie, chociaż Lada momentami grała bardzo dobrze. Lublinianki jednak grały jak natchnione, a pierwsze 10 min po których Perła prowadziła 7:0 było najlepszym fragmentem w lubelskim szczypiorniaku od wielu lat. – Lublinianki zagrały bardzo dobry mecz. Już początek spotkania pokazał, że nie będzie łatwo tu wygrać, bo straciliśmy siedem bramek z rzędu. Wielkie gratulacje dla bramkarki Perły, Mariny Razum, bo grała kapitalnie – chwalił lubelski zespół Alexey Alkseev, opiekun Lady. – Jestem bardzo szczęśliwy, bo wygraliśmy z naprawdę silnym zespołem. Potrzebowaliśmy takiego spotkania. Zrobiliśmy krok w dobrym kierunku – powiedział Kim Rasmussen.
Duńczyk ma teraz jednak olbrzymi problem, bo musi przełożyć dobrą dyspozycję zespołu w Lidze Europejskiej na grę w rodzimej Superlidze. Zagłębie Lubin uciekło już na dystans dziesięciu punktów, co w tym momencie sezonu jest sporą odległością. Można ją zmniejszyć, bo mecz w Elblągu kończy jedenastą kolejkę. W niej „miedziowe” wygrały 32:20 z Młynami Stoisław Koszalin.
Rasmussenowi utrudnia zadanie fakt, że w Elblągu nie będzie mógł jeszcze skorzystać z usług Patrycji Królikowskiej i Natalii Vinyukovej. Pierwsza ma naciągnięte zginacze kolana, a druga naderwany mięsień brzuchaty łydki. Tradycyjnie również zabraknie Kingi Achruk. Reprezentacyjna rozgrywająca już wróciła do treningów po przerwie macierzyńskiej, ale potrzebuje jeszcze trochę czasu na dojście do formy.
Środowy mecz rozpocznie się o godz. 18. Relację telewizyjną z niego przeprowadzi platforma internetowa zobacz.tv