(fot. MACIEJ KACZANOWSKI)
MKS Perła Lublin przegrała drugi mecz z rzędu. Tym razem podopieczne Kima Rasmussena okazały się gorsze od Zagłębia Lubin w zaległym spotkaniu siódmej kolejki
Lublinianki do tego spotkania przystąpiły podrażnione niespodziewaną stratą punktów w Piotrkowie Trybunalskim. Porażka z Piotrcovią wprowadziła sporo nerwowości w szeregach mistrzyń Polski. – Każdy ma wobec nas duże oczekiwania, my również. Musimy jednak być przy tym szczerzy. Przez dwa miesiące nie zagraliśmy żadnego spotkania i powrót wymaga czasu. To jak kolejny okres przygotowawczy. Nie jesteśmy oczywiście zadowoleni z tego, jak gramy, jak się prezentujemy. Musimy to zmienić. Szczęśliwie będziemy mieli szansę na zmazanie plamy już w niedzielę. Chcemy udowodnić, że to, co wydarzyło się w Piotrkowie, było wypadkiem przy pracy, z którego wyciągniemy wnioski i który wiele nas nauczy. Wspólnie pracujemy bardzo ciężko, by to naprawić. Skupiamy się na tym, co przed nami, bo chcemy stać się lepsi i grać lepszy handball. Wszyscy zgodziliśmy się co do tego, że takie mecze nie mogą się powtórzyć. Im więcej będziemy grać, tym większe szanse będziemy mieć na poprawę. Przepraszam, ale grając jeden mecz w ciągu dwóch miesięcy, nie da się być perfekcyjnym. To niemożliwe – mówił w materiałach klubowych po meczu w Piotrkowie Trybunalskim Kim Rasmussen, opiekun Perły. Zagłębie też było podrażnione, bo ekipa Bożeny Karkut w ostatnim swoim występie w 2020 r. przegrała po rzutach karnych prestiżową rywalizację z KPR Gminy Kobierzyce.
W niedzielę jednak dużo więcej determinacji w sobie miały lubinianki, które przez cały mecz kontrolowały przebieg popularnej „świętej wojny”. Rasmussen mocno zaskoczył składem wyjściowej siódemki, bo pojawiły się w niej Weronika Gawlik i Aleksandra Rosiak. Gawlik ostatnio walczyła z kontuzją stopy, z kolei obecność Rosiak sprawiła, że na ławce rezerwowych mecz zaczęła Jaquelino Anastacio. Te roszady okazały się nietrafione, bo w pierwszej połowie w grze Perły zgadzało się bardzo mało elementów. Gawlik zresztą szybko usiadła na ławce rezerwowych, bo „miedziowe” w pierwszej połowie prowadziły już nawet różnicą siedmiu bramek. O skali ich przewagi świadczy fakt, że w pierwszej połowie najlepszą zawodniczką Perły była Marina Razum. Rumuńska golkiperka co chwila była wystawiana na ciężkie próby, bo jej koleżanki w defensywie spisywały się słabo. W efekcie po pierwszej połowie Zagłębie prowadziło 16:10.
Po zmianie stron mecz był jeszcze bardziej jednostronny, a lubinianki bez najmniejszych problemów znajdowały luki w defensywie Perły. Kapitalną pracę wykonywała na kole Joanna Drabik, która kompletnie przyćmiła swoją rywalkę z reprezentacji Polski, Joannę Szarawagę. Lubelska kołowa była zupełnie niewidoczna i zakończyła mecz z zaledwie jedną bramką na koncie. Problemów z mijaniem rywalek nie miała także Patricia Matieli, która zdobyła siedem bramek. Zagłębie ostatecznie wygrało 29:17 i trzeba przyznać, że wymierzyło Perle i tak najniższą karę. Gdyby gospodynie w ostatnich minutach były bardziej skoncentrowane, to przewaga Zagłębia byłaby z pewnością jeszcze większa.
MKS Zagłębie Lubin – MKS Perła Lublin 29:17 (16:10)
Zagłębie: Maliczkiewicz, Wąż – Matieli 7, Drabik 5, Górna 4, Zawistowska 3, Kochaniak 3, Grzyb 3, Świerżewska 3, Galińska 1, Milojević, Drzemicka, Stanisławczyk, Hartman, Noga, Belmas.
Perła: Gawlik, Razum – Gęga 3, Królikowska 3, Rosiak 2, Nocuń 2, Balsam 2, Tatar 1, Malović 1, Anastacio 1, Szarawaga 1, Nosek 1, D. Więckowska, Gadzina, Vinyukova.
Sędziowali: Jerlecki i Łabuń. Mecz bez udziału publiczności