Rozmowa z Robertem Lisem, trenerem MKS Perła Lublin
- Efektowne zwycięstwo na rozpoczęcie nowego roku zapewne bardzo pana cieszy?
– Oczywiście. Zdarzały nam się momenty dekoncentracji, zwłaszcza w dalszych momentach tego spotkania. To jednak normalne przy tak dużym prowadzeniu. Mamy za sobą okres ciężkich treningów, więc dziewczyny mogą czuć jeszcze zmęczenie. Nie przygotowywaliśmy się specjalnie do tego spotkania, dlatego wysoka wygrana jest dużym pozytywem.
- Skończyły się również problemy z absencjami poszczególnych zawodniczek. Wreszcie może pan spokojnie rotować składem. Jak to zmieni oblicze zespołu?
– Będę mógł od nich wreszcie wymagać, żeby grały na pełny gaz. To spowoduje, że będziemy grać szybciej, co było już widać w sobotnim meczu z Koroną. Oczywiście, nigdy nie będziemy ekipą ofensywną. Defensywa to wciąż dla mnie podstawa. Więcej będziemy mogli grać jednak szybkim atakiem. W pierwsze tempo biegamy całkiem nieźle, ale teraz będzie można spróbować pokombinować z drugim czy nawet trzecim tempem.
- Jak oceni pan postawę powracających zawodniczek?
– Nie chcę ich indywidualnie oceniać, zwłaszcza, że każda jest na innym etapie swojego powrotu. Na pewno każda z nich dołoży swoją cegiełkę do gry drużyny.
- Dlaczego w sobotę na parkiecie nie pojawiła się Weronika Gawlik?
– Taką podjąłem decyzję. Weronika nie ma żadnego urazu.
- Waszym sprzymierzeńcem jest terminarz, bo na mecze z wymagającymi rywalami trzeba poczekać aż do lutego
– Nie ma sensu dyskutować o terminarzu. Jest jaki jest i postaramy się go wykorzystać. Najważniejsze mecze są pod koniec lutego i w marcu, a później w kwietniu oraz maju.