Jutro o godzinie 18 Azoty Puławy zmierzą się z Pogonią Szczecin
Dla gospodarzy będzie to bardzo ważne spotkanie. Od jego wyniku zależeć będzie przyszłość czwartej drużyny ubiegłego sezonu.
Na szali jest zakwalifikowanie się do fazy play-off. A z tym miejscowi mają sporo problemów. Po ostatniej serii gier nadal zajmują dziewiąte miejsce. Nie udało im się zdobyć kompletu punktów podczas wyjazdowej potyczki z Zagłębiem Lubin. Po remisie 36:36 konto podopiecznych trenera Ryszarda Skutnika powiększyło się zaledwie o „oczko”.
Obecnie mają ich 12. Do ósmej lokaty tracą punkt, ale do szóstej już cztery. Takie miejsce, zajmowane obecnie przez mielecką Stal, pozwala realnie spojrzeć na awans do strefy medalowej. Zakończenie fazy zasadniczej na siódmej, bądź ósmej pozycji skazuje Azoty na konfrontację z mistrzem lub wicemistrzem Polski. A wiadomo, że zmierzenie się już w pierwszej rundzie play-off z kandydatami do złota i srebra, nie rokuje dobrze – pożegnaniem się z szansami na walkę o brązowy medal.
A właśnie z medalowymi aspiracjami grają w obecnym sezonie puławianie. W środę udało się im uczynić duży krok w kierunku realizacji kolejnego z wytyczonych celów, czyli występu w Final Four Pucharu Polski. Po przekonującym zwycięstwie 33:21 na swoim parkiecie z Nielbą Wągrowiec, tylko katastrofa mogłaby wykluczyć zespół Skutnika z występów na stołecznym Torwarze 24 i 25 kwietnia. Rewanż w Wągrowcu odbędzie się w środę.
Mecz pucharowy był doskonałą okazją do odpoczynku dla podstawowych graczy Azotów. Szkoleniowiec dał pograć więcej zmiennikom. Przy tym nie ucierpiał wynik. – Zależało nam, aby odnieść sukces jak najmniejszym nakładem sił – mówi kapitan Mateusz Kus. Grali prawie wszyscy, którzy byli wpisani do meczowego protokołu. Na parkiet nie wyszedł jedynie podstawowy bramkarz Vadim Bogdanow. – Oszczędzaliśmy siły na bardzo ważny mecz Pogonią – dodaje szczypiornista.
Szczecinianie to jedna z kilku ekip w superlidze, która nie leży siódemce z Puław. Z drugiej strony to zespół, na który zawodnicy Azotów mobilizują się podwójnie. – Są tacy rywale – przyznaje Kus. – My mamy z nimi problemy, ale oni również z nami.
Goście zapewne mają w pamięci ostatni przyjazd do Puław. Przed rokiem, 15 marca, zostali mocno skarceni, przegrywając aż 25:49. Trzeba jednak zaznaczyć, że Pogoń borykała się wówczas z poważnymi kłopotami kadrowymi. Szczecinianie przyjechali zaledwie w 10-osobowym składzie. – Nastawiamy się na zaciętą walkę. Interesuje nas tylko zwycięstwo – zapowiada skrzydłowy Adam Skrabania.