Azoty Puławy rozegrają dzisiaj w Wągrowcu spotkanie rewanżowe 1/4 finału Pucharu Polski
Puławianie mają zaliczkę 12 bramek (zwyciężyły 33:21) z pierwszego spotkania na swoim parkiecie.
– W żadnym wypadku nie zamierzamy lekceważyć Nielby – zapewnia kapitan Azotów obrotowy Mateusz Kus. – Przecież gospodarze nie położą się na parkiecie.
Goście są na dobrej drodze do awansu do Final Four. Zagrają w nim już ubiegłoroczny zdobywca Pucharu Polski Vive Tauron Kielce oraz finalista Orlen Wisła Płock. Oprócz puławian o prawo występu w rozgrywce finałowej zabiega także Górnik Zabrze. Czwarta obecnie drużyna superligi rywalizuje z Zagłębiem Lubin, z którym w pierwszym spotkaniu zwyciężyła tylko różnicą bramki (34:33).
Dla Azotów rewanż w Wągrowcu nie powinien stanowić zbytnich problemów, tym bardziej, że ostatnie spotkanie ligowe z Pogonią Szczecin było prawdziwym pokazem siły i możliwości podopiecznych trenera Ryszarda Skutnika.
Przemysław Krajewski podczas ostatniego meczu ligowego miał problemy z kolanem i nie wiadomo czy dzisiaj zagra. Mimo to pojechał z zespołem. W Puławach zostali kontuzjowani Piotr Masłowski i Kosta Savić.
Podobnie jak to było w pierwszym spotkaniu trener Skutnik zamierza dać pograć wszystkim zawodnikom. – Będziemy zmieniać się co 15 minut. Każdy powinien otrzymać taką samą ilość czasu na grę – mówi Kus.