W niedzielę o godz. 13 MKS Selgros Lublin gra na wyjeździe z duńskim FC Midtjylland
– Nie zwijamy żagli i ciągle wierzymy w awans do półfinału. Skoro Midtjylland mógł wygrać u nas dziesięcioma bramkami, to my możemy zrobić to samo w Danii. Trzeba jednak pamiętać, że ten rywal to zupełnie inna półka, niż Randers, z którym rywalizowałyśmy w poprzedniej rundzie. W Midtjylland na każdej pozycji gra zawodniczka z reprezentacyjnym doświadczeniem – tłumaczy Joanna Drabik, obrotowa MKS Selgros.
Mecz w hali Globus pokazał, jak duża jest różnica pomiędzy obiema drużynami. Dunki bombardowały lubelską bramkę rzutami z drugiej linii, przy których zarówno Jekaterina Dżukjewa, jak i Aleksandra Baranowska były kompletnie bezradne. Sabina Włodek próbowała różnych wariantów w obronie, ale żaden z nich nie zdawał egzaminu.
Drugim elementem, w którym różnica uwidoczniła się najbardziej była liczba strat. Ten element jest prawdziwą zmorą lublinianek w ostatnich tygodniach. Podopieczne trenerWłodek grają bardzo nieodpowiedzialnie i zdecydowanie zbyt często gubią piłkę w prostych sytuacjach.
– Wynik pierwszego spotkania nie napawa optymizmem. Będziemy walczyć o dobry rezultat, chociaż wiemy, jak ciężkie zadanie nas czeka. Ten sezon wiele nas nauczył. Każda z zawodniczek miała okazję skonfrontować swoje umiejętności na tle bardzo silnych rywalek – powiedziała Sabina Włodek, trenerka MKS Selgros.
Do Danii z pewnością nie polecą Honorata Syncerz, Weronika Gawlik i Agnieszka Kocela. Cała trójka jest kontuzjowana i nie jest pewne, czy jeszcze w tym sezonie zobaczymy na parkiecie chociaż jedną z nich.