Drużyna z Puław po raz kolejny nie znalazła sposobu na Orlen Wisłę. Wicemistrzowie Polski szybko uzyskali bezpieczną przewagę i chociaż Azoty powalczyły, to ostatecznie wszystkie punkty pojechały do Płocka. Goście wygrali piątkowy mecz aż 32:24.
Mecz od początku nie układał się po myśli trenera Roberta Lisa. W siódmej minucie było już… 1:6. Drugą bramkę gospodarze zdobyli dopiero 120 sekund później.
Do końca pierwszej połowy Azoty goniły rywali i raz wychodziło to lepiej, a raz gorzej. Po 14 minutach było 5:10, a niedługo później nawet 9:13. Faworyzowani goście na więcej już jednak nie pozwolili. W końcówce znowu wypracowali sobie większą zaliczkę i na przerwę schodzili z zapasem sześciu bramek (12:18).
Druga odsłona? Ta zaczęła się już dużo lepiej dla puławian, którzy systematycznie odrabiali straty. Naciskali, naciskali aż w 48 minucie po wykorzystanym przez Piotra Jaroszewicza rzucie karnym rywale prowadzili już tylko trzema golami. Niestety, znowu w kluczowym momencie Orlen Wisła pokazała klasę i uniknęła nerwowej końcówki.
Już w 51 minucie podopieczni trenera Lisa przegrywali pięcioma bramkami, a ostatecznie zawody zakończyły się pewnym zwycięstwem wicemistrzów Polski 32:24.
Azoty Puławy – Orlen Wisła Płock 24:32 (12:18)
Azoty: Zembrzycki, Borucki – Jarosiewicz 8, Przybylski 4, Jurecki 3, Fedeńczak 3, Bachko 2, Zivkovic 1, Burzak 1, Dawydzik 1, Kowalczyk 1, Akimenko, Łangowski, Podsiadło, Gumiński, Konieczny.
Płock: Morawski, Witkowski – Krajewski 9, Szita 7, Mihić 6, Kosorotov 5, Daszek 2, Serdio 1, Susnja 1, Mindeghia 1, Lucin, Jurecic, Fernandez, Terzić, Zhitnikov, Daćko.