Na początku kwietnia to właśnie Torus Wybrzeże niespodziewanie pokonało Azoty po rzutach karnych. Puławianie do niedzielnego meczu przystępowali z żądzą rewanżu i to im się udało, bo pokonali ekipę z Gdańska 30:26. Rywale znowu napsuli im jednak sporo krwi.
Początek był wyrównany. Po 12 minutach na tablicy wyników pojawił się remis 4:4. Niestety, później lepszy fragment zanotowali przyjezdni. Bramki Mateusza Jachlewskiego i Krzysztofa Gądka pozwolili rywalom odskoczyć na 6:4. Robert Lis poprosił wtedy o czas, który okazał się dobrym rozwiązaniem, bo Michał Jurecki i jego koledzy odpowiedzieli serią 5:1 i w 21 minucie to oni prowadzili 9:7.
Później drużyna z Puław miała problem w ataku. Ponad trzy minuty nie udało jej się pokonać bramkarza z Gdańska. I znowu zrobiło się po dziewięć. Na szczęście po drugiej stronie boiska Vadim Bogdanov też pokazał się z bardzo dobrej strony, bo w sumie po pierwszej części zawodów miał na koncie siedem odbitych piłek. A to pomogło w końcówce odskoczyć gospodarzom na 13:11.
Druga część rozpoczęła się od świetnej postawy Jureckiego, który szybko zaliczył sześć bramek, a dwie dołożył Rafał Przybylski. W efekcie, po 10 minutach było już trochę bezpieczniej – 22:17. Później drużyna trenera Lisa kontrolowała sytuację, dzięki czemu na parkiecie mogli się pojawić wszyscy zawodnicy Azotów wpisani do protokołu meczowego.
A puławianie ostatecznie pokonali niewygodnego przeciwnika 30:26. Kolejne spotkanie dopiero w sobotę, 8 maja. Wówczas po przerwie reprezentacyjnej kolejnym rywalem będzie Stal Mielec, a zawody zostaną rozegrane na Podkarpaciu.
Azoty Puławy – Torus Wybrzeże Gdańsk 30:26 (13:11)
Azoty: Bogdanov, Zembrzycki – Jurecki 8, Rogulski 7, Przybylski 5, Łangowski 3, Gumiński 3, Akimenko 3, Kowalczyk 1, Dawydzik 1, Velkavrh, Seroka, Szyba, Podsiadło, Jaroszewicz.
Wybrzeże: Wodziński, Chmieliński – Kosmala 7, Janikowski 6, Jachlewski 5, Pieczonka 3, Gądek 2, Leśniak 1, Wróbel 1, Papaj1, Gavidia, Sulej, Stojek, Filipowicz.