W niedzielę o godz. 19 Azoty Puławy rozegrają pierwsze z dwóch najważniejszych spotkań jesieni. W trzeciej rundzie Pucharu EHF zmierzą się na wyjeździe z Gwardią Opole.
Jeśli puławianie zaprezentują się tak jak w spotkaniu ligowym z Gwardią na swoim terenie lub, co jeszcze gorzej, w przegranym spotkaniu w Zabrzu, to nie mają czego szukać w dwumeczu z ekipą z Opola. Pierwsza konfrontacja w środę w Puławach była bardzo zacięta, ale zakończyła się podopiecznych trenera Michała Skórskiego po rzutach karnych.
– Oglądaliśmy bardzo dobry mecz. Rzuty karne to loteria, w której naszej drużynie nie sprzyjało szczęście – mówi Piotr Dropek, trener drugiej drużyny Azotów.
Stawką dwumeczu z Gwardią będzie awans do fazy grupowej Pucharu EHF. Rywale są debiutantem i dopiero zaczynają rywalizację. W poprzedniej rundzie puławianie wyeliminowali, nie bez problemów, mistrza Luksemburga Handball Esch. Jak im pójdzie z Gwardią?
Trzeba przyznać, że los był łaskawy dla Antoniego Łangowskiego i spółki. Dużo gorzej w losowaniu trafił chociażby Górnik Zabrze, który musi walczyć z jednym z potentatów – SC Magdeburg. Dla Azotów najbliższe mecze będą okazją do rewanżu za ćwierćfinał PGNiG Superligi z poprzednich rozgrywek. To właśnie Gwardia wyeliminowała klub z Puław.
– Naszym celem jest awans do fazy grupowej. Wiemy, o co gramy – zapewnia rozgrywający Azotów Michał Szyba. – Na pewno w tej parze nie ma faworyta. Mecz w Opolu będzie już zupełnie inny niż środowy w Puławach – przekonuje Maciej Zarzycki, rozgrywający Gwardii, MVP spotkania ligowego z Azotami.