Azoty Puławy przegrały po serii rzutów karnych z Gwardią Opole 3:4. W regulaminowym czasie był remis 27:27
Puławianie jechali do Opola z zamiarem realizacji dwóch celów. Pierwszym był powrót na trzecie miejsce w tabeli, które utracili na korzyść Górnika Zabrze po jego wygranej w Piotrkowie Trybunalskim z Piotrkowianinem. Drugim była chęć rewanżu za porażkę z pierwszej rundy różnicą jednej bramki (32:33). Oba zadania mogły być zrealizowane za sprawą zwycięstwa.
Wydarzenia na boisku nie potoczyły się jednak po myśli brązowych medalistów kraju. Choć w bramce Gwardii zabrakło Mateusza Lelka, który w pierwszym spotkaniu bronił na poziomie 40 procent, to godnie zastąpił go doświadczony golkiper Adam Malcher. Popularny „Yogi” był niemal zmorą gości, szczególnie przy rzutach karnych oraz w sytuacjach sam na sam.
Azoty rozpoczęły fatalnie. Przegrywały 1:3, 1:5. Łatwa strata kilku bramek już na początku meczu ustawiła gości w mało komfortowej sytuacji. Podopieczni trenera Roberta Lisa musieli gonić wynik, co nie było łatwym zadaniem. Przyjezdni nie mogli znaleźć sposobu na szybkie zniwelowanie strat. Mnożyły się straty piłki w ataku pozycyjnym, widoczny był brak skuteczności pod bramką Gwardii. Gospodarze z kolei wykazywali się spokojem i konsekwencją w grze. Ich akcje były przygotowane i skuteczne. Trzy minuty przed końcem pierwszej odsłony Kacper Adamski zmniejszył straty do trzech bramek (15:12 dla opolan), ale bardzo szybko miejscowi odskoczyli na 17:12. Takim wynikiem zakończyła się pierwsza odsłona spotkania.
Po zmianie stron widzieliśmy już inne Azoty. Goście dążyli do zmiany niekorzystnego rezultatu. W 31 minucie i trafieniach Adamskiego i Keliana Janikowskiego strata zmalała do trzech goli (15:12 Gwardii). Po kolejnych 10 minutach przyjezdni przegrywali tylko 21:22. 12 minut przed końcem, po trafieniu Marka Marciniaka, pojawił się pierwszy remis (23:23). Końcówka spotkania obfitowała w emocje. Na jedną bramkę odskakiwali gospodarze, goście doprowadzali do remisu. Puławianie mieli swoje szanse na objęcie pierwszego prowadzenia, jednak ich nie wykorzystali. Remis, już z rzutu karnego po końcowej syrenie, zapewnił Azotom Marek Marciniak (27:27).
Zwycięzcę wyłoniły rzuty karne. W nich dwukrotnie pomylili się szczypiorniści Azotów, raz gwardziści. Tym samym serię siódemek wygrała Gwardia 4:3. To drugie zwycięstwo w tym sezonie podopiecznych trenera Rafała Kuptela nad drużyną Robert Lisa. Puławianie zatem nie wykorzystali szansy aby utrzymać przewagę nad Górnikiem Zabrze i nadal być na trzecim miejscu w tabeli - spadli na czwarte.
Gwardia Opole – Azoty Puławy 27:27 (17:12), rzuty karne 4:3
Gwardia: Malcher, Ałaj - Widomski 6, Jankowski 4, Czyczykało 4, Zubac 3, Milewski 3, Monczka 2, Scisłowicz 2, Morawski 1, Stempin 1, Kawka 1, Wojdan, Hryniewicz, Koc, Kucharzyk. Kary: 6 minut.
Azoty: Borucki, Koszowy - Adamski 8, Marciniak 6, Jarosiewicz 4, Zivković 3, Jankowski 3, Kowalczyk 2, Przybylski 1, Fedeńczak, Valles, Burzak. Kary: 6 minut.
MVP: Andrzej Widomski (Gwardia).
Rzuty karne: 0:1 - Piotr Jarosiewicz * 1:1 - Marek Monczka * 1:1 - Jakub Ałaj broni rzut Marka Marciniaka * 1:1 - Walentyn Koszowy broni rzut Mateusza Morawskiego * 1:2 - Ignacjo Valles * 2:2 Noa Zubac * 2:3 - Kacper Adamski * 3:3 - Mateusz Jankowski * 3:3 - Adam Malcher broni rzut Ivana Burzaka * 4:3 - Roman Czyczykało. Rzuty karne: 4:3 dla Gwardii.