Rozmowa z Jerzym Witaszkiem, prezesem klubu sportowego piłki ręcznej Azoty Puławy
- Decydujący o awansie mecz Polaków w preeliminacjach do MŚ 2019 z Portugalią mógł zakończyć się wygraną naszej reprezentacji i wtedy pewnie nikt w Polsce by nie narzekał…
– W sporcie działacze, trenerzy i zawodnicy rozliczani są z wyników. Za zwycięstwami, awansami idzie pozytywna weryfikacja, przy braku efektów – pojawia się krytyka. To normalne.
- Kto zawinił, że nie zagramy w mistrzostwach świata?
– O odpowiedź na to pytanie trzeba by zapytać wiele osób: sztab szkoleniowy z selekcjonerem Piotrem Przybeckim na czele, zawodników, władze Związku Piłki Ręcznej w Polsce z prezesem i dyrektorem sportowym włącznie.
- A zatem, w pierwszym rzędzie zawiodły władze w Warszawie?
– Nie znamy koncepcji jaką przyjął ZPRP w stosunku do naszej męskiej drużyny narodowej. Czy jest to wariant budowania co dwa lata nowego zespołu czy może opcja przygotowania kadry na docelową imprezę, którą za pięć lat, w 2023 roku, będą rozegrane w Polsce i Szwecji mistrzostwa świata.
- Patrząc na młodych zawodników w reprezentacji można dojść do wniosku, że nie przygotowaliśmy się na zmianę pokoleniową. Nie mamy następców srebrnej drużyny Bogdana Wenty z mistrzostw świata w Niemczech w 2007 roku...
– Starsi zawodnicy reprezentacji już nie zbawią, ale zmiana została przeprowadzona zbyt gwałtownie. Można było spróbować nakłonić kilku bardziej doświadczonych graczy, tych po 30-tce, do pozostania jeszcze w kadrze. A wtedy pewnie to my cieszylibyśmy się z awansu, a nie Portugalia. Naszej drużynie zabrakło bardzo niewiele – jednej bramki więcej od rywala. Z drugiej strony, obecni młodzi, jak Paweł Genda, Tomasz Gębala, Arkadiusz Moryto, za pięć lat będą w najlepszym okresie kariery i przydatności do drużyny narodowej.
- Czy polska męska piłka ręczna jest w kryzysie?
– Myślę, że powinniśmy dać czas reprezentacji. Pozwólmy pracować młodym trenerom. Jestem daleki od zwalniania go po tym, co się wydarzyło. Apelowałbym do wszystkich o spokój i rozwagę. Nauczmy się przegrywać, a w końcu i my zaczniemy zwyciężać. Dziwię się jednak, że ZPRP zdecydował się na zatrudnienie dwóch młodych trenerów (z trenerem Przybeckim pracuje obecnie Paweł Noch – przyp. red). Opcja: młodszy szkoleniowiec, wsparty doświadczonym i starszym, byłaby lepszym rozwiązaniem. Starszy służyłby pomocą, przestrzegał przed popełnianiem tych samych błędów.