Lublinianki mają coraz mniejsze szanse na obronę mistrzowskiego tytułu. Mistrzyniom Polski pozostały do rozegrania dwa mecze i teraz trzeba skupić się na obronie trzeciego miejsca, które może zagarnąć Kram Start Elbląg
Podopieczne Nevena Hrupca obecnie zajmują trzecie miejsce i do wyprzedzających je ekip Vistalu Gdynia i Metraco Zagłębia Lubin tracą 3 pkt. Teoretycznie mają więc jeszcze szansę na złote medale. Aby tak się stało musi zostać spełnionych kilka warunków. Przede wszystkim lublinianki potrzebują zwycięstwa w sobotę nad Vistalem Gdynia, a następnie w środę nad Kram Startem Elbląg. Dodatkowo, Metraco Zagłębie Lubin musiałoby przegrać z Pogonią Baltica Szczecin, a w ostatniej serii gier zremisować z Vistalem. Scenariusz wygląda jak wyjęty z filmu science fiction i przy obecnej formie MKS Selgros jest raczej trudny do zrealizowania.
Dużo bardziej realne wydaje się zdobycie brązowego medalu. On jednak również jest zagrożony, bo czwarty w tabeli Kram Start traci tylko punkt. Elblążanki w sobotę zagrają z Energą AZS Koszalin, a w ostatniej serii gier zmierzą się na własnym terenie z Selgrosem. Faworytem tej konfrontacji będą gospodynie, której lubelska siódemka wyjątkowo pasuje. Obie ekipy spotkały się w tym sezonie pięć razy i trzykrotnie zwyciężał Kram Start. Jeżeli tak się stanie również 17 maja, to może oznaczać, że MKS Selgros skończy rywalizację poza podium. Ostatni raz tak niską lokatę lubelski klub zajął w sezonie 1993-1994, kiedy był beniaminkiem rozgrywek.
Bez względu na ten fakt, po sezonie w klubie powinien nadejść czas rozliczeń. W październiku 2016 roku nowym trenerem Selgrosu został Neven Hrupec. Chorwat zastąpił na tym stanowisku Sabinę Włodek. Była skrzydłowa MKS Selgros zapłaciła posadą, ponieważ zespół przegrał mecz kwalifikacji Ligi Mistrzyń z Indeco Conversano. Przypomnijmy, że lubelski zespół pod wodzą Włodek wcześniej zdobył trzy tytuły mistrza Polski. Hrupec miał być gwarantem kolejnego, dwudziestego już w kolekcji złota. Jubileuszowego tytułu najprawdopodobniej jednak nie będzie, zwłaszcza, że zespół pod wodzą Chorwata przegrał w lidze aż siedem razy. Do tego trzeba doliczyć odpadnięcie z Pucharu EHF, a także z Pucharu Polski, którego finał zostanie rozegrany w... Lublinie.
Głośno mówi się również o kolejnych odejściach z klubu. W tracie sezonu pożegnano Kristinę Repelewską. Ikona klubu praktycznie nie grała u Hrupca, dlatego pozwolono jej odejść do Korony Handball Kielce. O tym jak była to lekkomyślna decyzja, przekonaliśmy się w końcówce sezonu. Fala kontuzji, która po raz kolejny w tym sezonie nawiedziła lubelską siódemkę, zdezorganizowała grę zespołu. Doświadczona rozgrywająca z pewnością w tym momencie okazałaby się bardzo pomocna.
Niestety, w kuluarach coraz częściej słyszy się o kolejnych rozstaniach. Na giełdzie transferowej najczęściej padają nazwiska młodych zawodniczek. Nic dziwnego, Katarzyna Kozimur, Aleksandra Januchta czy Aleksandra Rosiak mają olbrzymi potencjał, ale nie mogą go pokazać, bo na boisku pojawiają się epizodycznie. Przeciętnie spisuje się również sprowadzona przez Hrupca Ivana Bozović. Zawodniczka z Czarnogóry miała być gwiazdą Superligi, ale szybko została rozszyfrowana przez większość klubów. W efekcie błyszczała jedynie z drużynami pokroju KPR Gminy Kobierzyce czy KPR Jelenia Góra. W starciach z silniejszymi rywalami zazwyczaj, podobnie jak cały zespół, nie błyszczała formą.