(fot. Fot. Grzegorz Sierocki/KS Azoty Puławy)
ROZMOWA z Piotrem Masłowskim, rozgrywającym Azotów Puławy
- Nie pograł pan za długo z Orlen Wisłą Płock w pierwszym spotkaniu półfinałowym o mistrzostwo Polski.
– W pierwszej połowie może ze dwie minuty, w drugiej trochę dłużej. Trener Marcin Kurowski w tym meczu wyznaczył mi zadania wybitnie defensywne i to właśnie w obronie wspierałem kolegów.
- Przegraliście 26:29. Nie mieliście zbyt wielu atutów w ręku przeciwko rywalom.
– W obecnym sezonie zagraliśmy przeciwko Orlen Wiśle już czwarty raz. Mieliśmy konkretne założenia wypracowane w oparciu o nasze dotychczasowe mecze z tym przeciwnikiem. Najważniejszym było uniknięcie przestoju, co ostatnio zdarzało nam się około 40, a nawet 50 minuty. Pewnie, że najlepszym wynikiem byłoby zwycięstwo. Ale tym razem Płock nie odskoczył nam na siedem-osiem goli, jak to bywało. Przegraliśmy różnicą trzech bramek. To nie jest duża strata i można ją odrobić. Choć na pewno nie będzie to łatwe zadanie.
- Z trybun mecz wyglądał tak, jakby żadna z drużyn nie chciała zrobić rywalowi krzywdy…
– Być może kibice tak to widzieli, choć nie zgodzę się z taką opinią. Oba zespoły nastawiły się na walkę o zwycięstwo. Jedni i drudzy chcieli uzyskać jak największą zaliczkę bramkową. Z analizy naszej gry jasno wynika, że przegraliśmy pierwszy półfinał własnym atakiem. W obronie było OK. Dopóki graliśmy zespołowo, starannie przygotowując każdą bramkową akcję, dopóty zdobywaliśmy gole. W momencie kiedy zaczęliśmy grać zbyt indywidualnie, zaczęły się nasze problemy. Stąd Płock uciekł nam nawet na pięć goli.
- Wszystko wskazuje na to, że w rewanżu również nie zagrozicie rywalowi…Orlen Wisła jest zbyt doświadczonym zespołem, aby wypuścić finał z ręki.
– Pokazaliśmy już, że potrafimy walczyć z Orlen Wisłą. Mecz w Puławach to była pierwsza połowa półfinałowej rywalizacji, druga będzie w środę w Płocku. Większy presja jest na rywalach, którzy muszą awansować do finału, a my możemy. Nie powiedzieliśmy jeszcze ostatniego słowa.
- Półfinał pokazał, że chyba znowu wasza forma powróciła?
– Czujemy się zdecydowanie lepiej niż w końcówce sezonu zasadniczego, czy podczas meczów o ćwierćfinałowych z Wybrzeżem Gdańsk. Rozmawiałem z chłopakami z Płocka, którzy wcale nie byli pewni wygranej w Puławach. Mówią, że nie czuli się pewnie, kiedy za swoimi plecami odczuwali nasz oddech.