Zarówno dla Piotrkowianina, jak i dla Azotów, sobotnie spotkanie ma bardzo ważne znaczenie. Od jego wyniku zależeć już może lokata, którą zajmą po rundzie zasadniczej podopieczni Bogdana Kowalczyka.
Jeżeli puławianie zaprezentują taki styl, jak przed tygodniem w przegranym meczu z Chrobrym Głogów, nie mają co liczyć na sukces. Gospodarze, którzy oddali ostatnio komplet punktów AZS AWFiS Gdańsk, nadal mają szansę na play-off. Toczą korespondencyjną walkę o ósmą pozycję ze Śląskiem Wrocław, mającym tyle samo punktów – 14. Więcej szans daje się nawet piotrkowianom, którzy w ostatniej kolejce podejmować będą właśnie siódemkę z Dolnego Śląska.
Niestety w Piotrkowie Trybunalskim Azoty nie wystąpią w optymalnym składzie, ponieważ zabraknie kontuzjowanego Remigiusza Lasonia. Rozgrywający, który już przed tygodniem grał z bólem kolana, przeszedł badanie USG.
– Mam naderwane więzadło piszczelowe poboczne i uszkodzoną łękotkę. Otrzymałem specjalny zastrzyk z lekiem regenerującym, ale w tym tygodniu nie trenowałem. Jeżeli lekarz pozwoli, być może lekkie truchtanie zacznę dopiero od poniedziałku.
Razem z kontuzjowanym Marcinem Kurowskim wybieram się do Piotrkowa w roli kibica. Dla nas jest to mecz o życie, jeśli przegramy, możemy poważnie skomplikować swoją sytuację – wyjaśnia Lasoń. – Doskonale wiem, że rywali prowadzi Piotr Dropek, kiedyś trener Azotów, z którym znam się dobrze – mówi Bogdan Kowalczyk.
– Jednak nie doszukiwałbym się żadnych podtekstów. To dla nas bardzo ważny mecz i jedziemy, aby wygrać. Mamy sposób na rywala, ale wszystko zależy od tego, jak zawodnicy zrealizują moje założenia.