Puławscy szczypiorniści zmierzą się w środę z MMTS Kwidzyn. Podopieczni Bogdana Kowalczyka, jeśli nie chcą stracić czwartego miejsca po części zasadniczej, muszą zainkasować komplet punktów.
Stawką konfrontacji z MMTS będzie zachowanie czwartej lokaty, dającej lepsze rozstawienie przed play-off. Ochotę na zajęcie tej pozycję mają także Stal Mielec i Warmia Olsztyn, które zgromadziły po 19 punktów, podobnie jak puławianie. W dodatku rywale Azotów znajdą się w komfortowej sytuacji, gdyż będą znali wyniki obu spotkań naszego zespołu.
Wyjazdowy mecz z Zagłębiem Lubin, kończący rundę rewanżową, podopieczni Bogdana Kowalczyka również rozegrają awansem. – Trudno jednoznacznie stwierdzić, w której roli lepiej wystąpić: uciekającego czy goniącego. Nam pozostaje ta pierwsza. Dlatego żeby nie kalkulować, najlepiej wyjść zwycięsko z obu spotkań – zaznacza Bogdan Kowalczyk.
Nawet wygrywając tylko jeden mecz, nie powinniśmy wypaść poza szóstkę. Choć apetyty mamy oczywiście większe – dodaje.
O zwycięstwo z MMTS będzie bardzo trudno. Kadrę wicemistrzów Polski zasiliło w ostatnim okienku transferowym dwóch reprezentantów Polski, skrzydłowy Damian Kostrzewa i rozgrywający Kamil Krieger. Obaj zostali wypożyczeni z Vive Targów Kielce, gdzie nie łapali się do szerokiej kadry.
W Kwidzynie występują również byli reprezentanci Polski: Sebastian Suchowicz, Maciej Mroczkowski, Michał Waszkiewicz. A zaufanie Bogdana Wenty zdobył ostatnio Robert Orzechowski. Rozgrywający, podobnie jak bramkarz Azotów Piotr Wyszomirski, wystąpił w eliminacjach ME przeciwko Słowenii.
Goście zawitają do Puław bez swojego trenera Zbigniewa Markuszewskiego. Szkoleniowiec przeszedł ostatnio zawał serca i teraz powraca do zdrowia. – Ta sytuacja będzie dodatkową motywacją dla naszych rywali, bo z pewnością postarają się o zwycięstwo dla swojego trenera – uważa Kowalczyk.
Azoty powinny wystąpić w optymalnym składzie. Wprawdzie na zdrowie ostatnio narzekali Dimitrij Zinczuk i Maciej Stęczniewski, jednak dziś obaj będą już do dyspozycji szkoleniowca.
– Drużyna z Kwidzyna trochę nam nie leży. Zazwyczaj przegrywamy w Kwidzynie, a u siebie bardzo się męczmy – tłumaczy Stęczniewski. – Teraz też nie zanosi się, aby był to ładny mecz. Spodziewam się raczej zaciętego spotkania, a wynik pewnie do samego końca będzie na "styku”.