Piłkarki ręczne SPR AZS Pol Lublin mają w swoim dorobku piętnaście mistrzostw Polski. W weekend rozpoczną rywalizację o kolejne trofeum. Ich przeciwnikiem, tradycyjnie już, będzie Zagłębie Lubin.
W półfinałowym spotkaniu z Łączpolem Gdynia zaprezentowały się słabo i przegrały. Co prawda, poprawiły się nieco w meczu o trzecie miejsce z Piotrcovią Piotrków Trybunalski, ale i tak zagrały znacznie gorzej niż Zagłębie w finale z Łączpolem.
Dlatego nie ma co się dziwić, że za faworytka rywalizacji o mistrzostwo kraju uchodzą zawodniczki z Dolnego Śląska. – Do spotkań z SPR przygotowujemy się tak, jak do wszystkich meczów od lat – zapewnia Bożena Karkut, trener Zagłębia na oficjalnej stronie lubińskiego klubu.
– Zdajemy sobie jednak sprawę z wagi najbliższych pojedynków i mogę zapewnić, że w zespole panuje wielka mobilizacja i determinacja.
Dziewczyny wyjdą na parkiet maksymalnie skoncentrowane w każdym spotkaniu i będą walczyć o ten upragniony złoty medal. Kluczem do mistrzostwa są dwa mecze u nas.
Musimy wygrać oba – twierdzi Karkut. – W tym sezonie nie przegrałyśmy jeszcze ani razu i chcemy, aby po spotkaniach z SPR nic się nie zmieniło – dodaje Joanna Obrusiewicz, rozgrywająca Zagłębia.
Największym problemem SPR jest nieobecność Justyny Jurkowskiej. Podstawową bramkarkę lubelskiego zespołu czeka przynajmniej sześć miesięcy przerwy. – W środę byłam u lekarza i okazało się, że problemy z kolanem są poważniejsze niż myślałam.
Rzepka jest mocno przesunięta i konieczna będzie operacja – mówi załamana Jurkowska. W tej sytuacji duża odpowiedzialność spocznie na mniej doświadczonych golkiperkach, Annie Baranowskiej i Weronice Mieńko.
- Jestem przekonana, że dadzą sobie radę. Są dobrze przygotowane i prezentują wysoką formę. Przekazałam im już informacje o przeciwniczkach i jeżeli tylko będą chciały, udzielę im dodatkowych rad – dodaje 30-letnia bramkarka.
Nie wiadomo jeszcze, czy na występ w finale zdecyduje się Sabina Włodek. Kapitan SPR trenuje z zespołem, ale ciągle odczuwa skutki kontuzji mięśnia dwugłowego. – Jeżeli zagram, to na pewno nie od pierwszej minuty – twierdzi Włodek.
Mimo problemów kadrowych, lubelskie szczypiornistki nie składają broni. – Cel minimum to przynajmniej raz wygrać w Lubinie. Uważam, że to realne. A jeśli się uda, to pałeczka będzie po naszej stronie – przekonuje Izabela Puchacz, rozgrywająca SPR.