Szczypiorniści Azotów Puławy mają powody do zadowolenia. W dwóch ostatnich spotkaniach z Chrobrym Głogów i Nielbą Wągrowiec zainkasowali komplet punktów. Niekwestionowanym bohaterem zespołu był bramkarz Kirył Kolev.
Został pozyskany w październiku ubiegłego roku z ekipy lidera tamtejszej ekstraklasy RC Borec Veles. Szczypiornista spodobał się trenerowi Marcinowi Kurowskiemu podczas spotkań III rundy Challenge Cup, w których Azoty mierzyły się innym zespołem Macedonii z Tikvesh 06 Kavadarci.
Mierzący 194 cm wzrostu reprezentant kraju był też zawodnikiem Vardaru Vatrostalna Skopje, Metalurga Skopje i KH Pristina z Kosowa.
Do Puław został sprowadzony kiedy zanosiło się na odejście do Bundesligi Piotra Wyszomirskiego. Ze zmiany barw klubowych popularnego „Wyszu” nic nie wyszło, ale Macedończyk nie zamierzał dłużej czekać na swoje pięć minut.
Los był również jego sprzymierzeńcem. Kontuzja kręgosłupa wyeliminowała Wyszomirskiego, a Maciej Stęczniewski który rozpoczął spotkanie z Chrobrym, nie miał swojego dnia i został zmieniony. Kolev popisał się wieloma udanymi interwencjami i bramką rzuconą z własnego pola bramkowego.
– Niewykluczone, że we wtorkowym meczu z Nielbą to Macedończyk wyjdzie w pierwszym składzie – mówił po sobotniej potyczce w głogowianami trener Marcin Kurowski.
Puławski szkoleniowiec wyszedł z założenia, że zwycięskiego składu się nie zmienia i zaufał zawodnikowi z Bałkanów. Ten był w swoim żywiole, bronił jak w transie, wielokrotnie ratując kolegów z opresji. W ważnym momencie spotkania Kolev wybronił rzut karny oraz odbił dwa rzuty w momencie, kiedy przewaga puławian stopniała do dwóch goli.
Przeciwko Chrobremu reprezentant Macedonii bronił na poziomie 48 procent, Nielbie – 41 procent. – Widać, że Kirył zna się na swoim fachu. Jego dobra postawa będzie z korzyścią dla rywalizacji w naszej bramce. W tej chwili mamy trzech niezłych bramkarzy – twierdzi trener Kurowski.