Podlasie szykuje się do wyjazdowego meczu z Karpatami Krosno. Bialczanie po dwóch porażkach z rzędu chcieliby pozytywnym akcentem zakończyć 2016 rok
Przegrana w Świdniku, później także u siebie z KSZO 1:2. W sobotę piłkarze Podlasia spróbują się podnieść w wyjazdowym spotkaniu (godz. 13) z Karpatami. Łatwo nie będzie , bo rywale największe kłopoty mają już za sobą. Długo ekipa z Krosna znajdowała się w strefie spadkowej, ale wreszcie się wygrzebała i znowu będzie groźna dla wszystkich.
– Na początku rozgrywek nasi rywale byli nawet wymieniani w gronie faworytów do awansu – mówi Miłosz Storto, trener Podlasia, który ma zresztą duże pole manewru, jeżeli chodzi o skład swojej drużyny. Zabraknie jedynie bramkarza Adama Wasuiluka. Ten ma zerwany mięsień łydki i z Karpatami na pewno nie wystąpi.
– Już w sobotę dostaliśmy taką diagnozę, nie ma mowy, żeby Adam pojawił się na boisku. To poważna kontuzja. Poza tym wszyscy są jednak do mojej dyspozycji. Najbliższe treningi będą decydujące, jeżeli chodzi najpierw o wybór osiemnastki na mecz, a później podstawowego składu. Chcemy zapunktować, ale zdajemy sobie sprawę, że Karpaty też liczą na jakąś zdobycz – dodaje szkoleniowiec zespołu z Białej Podlaskiej.
Kiepską końcówkę rundy mają za sobą piłkarze z Radzynia Podlaskiego. Orlęta w sobotę o godz. 13 zagrają u siebie ze Spartakusem Daleszyce. To będzie nie tylko mecz sąsiadów w tabeli, ale i pojedynek o spokojniejszą zimę, bo wygrana może dać biało-zielonym miejsce nad kreską.
Porażka może ich za to pogrążyć w strefie spadkowej. Ostatnio zespół Damiana Panka dzielnie trzymał się na Arenie Lublin i remisował z Motorem 0:0 do 81 minuty. Ostatecznie biało-zieloni przegrali jednak 0:3, a życie mocno utrudniła im czerwona kartka Arkadiusza Kota, który wyleciał z boiska tuż przed końcem pierwszej części meczu. Spartakus niby jest przedostatni w tabeli, ale ma na koncie dwie wygrane z rzędu: z Unią Tarnów i Karpatami.