Podlasie potwierdziło świetną formę na wyjazdach. W sobotę bialczanie ograli Karpaty Krosno 3:1. Wygrana pozwoliła odskoczyć od strefy spadkowej na cztery punkty
Drużyna Miłosza Storto słabo weszła w spotkanie. Już w 12 minucie gospodarze objęli prowadzenie po golu Dawida Cempy. Na domiar złego Karpaty miały jeszcze dwie doskonałe szanse na podwyższenie prowadzenia. Raz z linii bramkowej piłkę wybił jednak Paweł Radziszewski, a przed przerwą świetnie spisał się także Michał Krukowski, który instynktownie odbił futbolówkę. Tuż przed przerwą z rzutu rożnego dośrodkował Kamil Kocoł, a w odpowiednim miejscu znalazł się Damian Leśniak i trafił na 1:1.
Po zmianie stron goście przechylili szalę na swoją korzyść. Znowu z kornera centrował Kocoł, a tym razem piłkę do siatki skierował Piotr Bołtowicz. Gospodarze ruszyli do natarcia jednak w samej końcówce nadziali się na kontrę, którą pewnym strzałem sfinalizował Siergiej Krykun. Skrzydłowy przyjezdnych praktycznie od połowy boiska wyszedł sam na sam z bramkarzem przeciwnika i w decydującej fazie akcji wytrzymał presję i ustalił wynik na 3:1. Dla Podlasia to było piąte zwycięstwo na boisku rywala w tej rundzie na osiem rozegranych meczów. Pozwoli też na dużo spokojniejszą przerwę zimową.
– Ten występ, to była taka wisienka na torcie i ukoronowanie dobrej pracy – cieszy się Miłosz Storto. – Początek był trudny, bo to ekipa z Krosna miała przewagę i kilka dobrych sytuacji. Udało się jednak przetrwać trudny moment i w końcówce pierwszej połowy doprowadzić do remisu. To była dla nas bardzo trudna runda, ale kończymy ją pozytywnym akcentem. Czeka nas sporo pracy w zimie, będziemy chcieli poszukać skutecznego napastnika, bo takiego brakuje nam z przodu. Zmierzamy jednak w dobrym kierunku.
Karpaty Krosno – Podlasie Biała Podlaska 1:3 (1:1)
Bramki: Cempa (12) – Leśniak (42), Bołtowicz (58), Krykun (90).
Podlasie: Krukowski – Radziszewski, Kursa, Łakomy, Komar, Zabielski (58 Krykun), Nieścieruk, Leśniak, Kocoł (75 Andrzejuk), Czapski (58 Hołownia), Bołtowicz (86 Wiraszka).
ORLĘTA BLISKO DNA
Nie tak miał wyglądać ostatni mecz ligowy w 2016 roku. Orlęta Radzyń Podlaski prowadziły u siebie ze Spartakusem Daleszyce 1:0, ale nie zdobyły ani jednego punktu. W końcówce goście zadali dwa ciosy i wygrali 2:1
W 16 minucie piłkę tuż przed polem karnym dostał Rafał Borysiuk. Nie namyślając się długo uderzył z pierwszej piłki, a ta efektownym rogalem wpadła za kołnierz bramkarzowi rywali. „Borys” raczej chciał dośrodkowywać, ale wyszła z tego bardzo ładna bramka. Do końca pierwszej odsłony dominowali biało-zieloni i powinni podwyższyć swoje prowadzenie. Główka Arkadiusza Kota wylądowała na poprzeczce, pecha miał Michał Zuber, bo jego uderzenie zatrzymało się w gąszczu nóg obrońców przeciwnika.
Niestety, w drugiej części zawodów obraz gry uległ zmianie. To przyjezdni zaczęli dochodzić do głosu i w 71 minucie dopięli swego. Po rzucie wolnym i wielkim zamieszaniu pod bramką Krzysztofa Stężały piłkę do siatki wepchnął Damian Senderowski. Niedługo później czerwoną kartkę po drugim „żółtku” obejrzał Piotr Zmorzyński. W tym momencie zanosiło się na bardzo nerwową końcówkę spotkania.
I tak rzeczywiście było. W 86 minucie ręką we własnym polu karnym zagrał Marek Leszkiewicz, a Damian Gil nie zmarnował szansy i z 11 metrów zdobył zwycięską bramkę dla gości. Kolejna strata punktów oznacza, że Orlęta kończą rok na przedostatnim miejsc w tabeli z dorobkiem zaledwie 14 „oczek”. Na szczęście strata do bezpiecznej strefy nie jest zbyt duża. Ostatni bezpieczny zespół, MKS Trzebinia Siersza ma trzy punkty więcej od ekipy z Radzynia Podlaskiego.
– Nie wiem, czy zasługujemy na te wyniki, czy mamy tak wielkiego pecha. Po raz kolejny głupie błędy i czerwona kartka w końcówce odmienia losy spotkania. Wielka szkoda, że tak się potoczyły te ostatnie tygodnie, ale nie ma już co płakać nad rozlanym mlekiem. Musimy wyciągnąć wnioski i na wiosnę odrobić straty – mówi Damian Panek, trener biało-zielonych.
Orlęta Radzyń Podlaski – Spartakus Daleszyce 1:2 (1:0)
Bramki: Borysiuk (16) – Senderowski (71), Gil (86-z karnego).
Orlęta: Stężała – Kanarek (88 Mielniczuk), Wrzesiński, Leszkiewicz, Mazurek, Kot, Zmorzyński, Rycaj (88 Piątek), Borysiuk, Iwańczuk (67 Romaniuk), Majewski (33 Zuber).
Żółte kartki: Kot, Zmorzyński – Senderowski, Skrzypek.
Czerwona kartka: Zmorzyński (Orlęta, 77 min, za drugą żółtą).
Sędziował: Wojciech Myć (Włodawa). Widzów: 200.