Powiślak Końskowola pozytywnie zaskakuje na początku rundy wiosennej. Po wygranej z Lublinianką piłkarze Jerzego Krawczyka poszli za ciosem i tym razem pokonali Kryształ Werbkowice 1:0
Już w piątej minucie to goście powinni otworzyć wynik. Maciej Wójtowicz zagrywał w pole karne, a tam do piłki dopadł Adrian Wołoch. Nie spodziewał się jednak tego zagrania i mimo pustej bramki nie zdołał skierować futbolówki do siatki. Kryształ atakował jednak nie mógł przebić się przez obronę rywali. Gospodarze czekali na kontry i doczekali się na swoją szansę w 24 minucie, kiedy Damian Kopeć wpakował piłkę do siatki. Do końca pierwszej połowy drużyna trenera Krawczyka próbowała kolejnych szybkich ataków, jednak ciągle brakowało ostatniego podania.
Po przerwie piłkarze Roberta Wieczerzaka nadal naciskali, ale mimo wielu wrzutek z rzutów rożnych i wolnych nie potrafili na poważnie zagrozić bramce Maksymiliana Żubera. Dopiero w końcówce Stanisław Rybka z pięciu metrów źle trafił w piłkę. – Niby mieliśmy przewagę, ale brakowało nam klarownych okazji. Chcieliśmy wygrać, jednak przeciwnik dobrze się bronił, szkoda, że nie zdobyliśmy nawet punktu, ale trudno było skonstruować jakąś akcję, wiatr dawał się we znaki obu zespołom – wyjaśnia szkoleniowiec ekipy z Werbkowic.
Po przerwie Powiślak mógł szybciej zamknąć spotkanie, ale Kopeć spudłował dwa razy, a swojej szansy nie wykorzystał także rezerwowy Jakub Wankiewicz. – Do końca było nerwowo, bo przy takim skromnym prowadzeniu nigdy nie można być pewnym zwycięstwa. Czy zasłużenie zdobyliśmy trzy punkty? Trudno powiedzieć, przeważali goście, ale my wyprowadzaliśmy groźne kontry. Cieszymy się z udanego startu i czekamy na kolejne spotkania – mówi Jerzy Krawczyk, trener Powiślaka.
Powiślak Końskowola – Kryształ Werbkowice 1:0 (1:0)
Bramki: Kopeć (24).
Powiślak: Żuber – Antoniak, Leszczyński, Grzegorczyk, Brudz (60 Wankiewicz), R. Giziński, Banaszek, Sułek (75 D. Giziński), Kamola (88 Niećko), Kopeć.
Kryształ: M. Całka – Dobromilski, Śmiałko, K. Wołoch, Musiał, Wójtowicz (76 Steciuk), A. Całka (88 Wurszt), Borys (77 Kaczoruk), Dec (46 Gałka), Rybka, A. Wołoch.
Żółte kartki: Pięta, Leszczyński – Musiał, A. Całka.
Czerwona kartka: Musiał (Kryształ, 75 min, za dwie żółte).
Sędziował: Jacek Paskudzki (Radzyń Podlaski). Widzów: 200.
Dwa szybkie ciosy
Polesie Kock wygrało bardzo ważny mecz w Piszczacu 2:0. Goście zdobywali gole na początku pierwszej połowy i tuż przed przerwą. – Zwłaszcza druga bramka podcięła nam skrzydła – przyznaje Jacek Syryjczyk trener gospodarzy
W ekipie Lutni zadebiutował Ukrainiec Dima Didienko, którego udało się zgłosić do gry w piątek. Niestety, zabrakło kilku innych ważnych graczy. Zwłaszcza w ofensywie miejscowi nie mieli, kim straszyć. Mateusz Zaciura z konieczności zagrał na „dziesiątce”, ale i tak był najgroźniejszym zawodnikiem swojej drużyny.
Już w trzeciej minucie wynik otworzył Maciej Skrzypek, który uderzył do siatki z ponad 20 metrów. Później dobrą okazję do wyrównania miał właśnie Zaciura, ale po jego strzale z rzutu wolnego świetnie spisał się bramkarz rywali. Tuż przed gwizdkiem kończącym drugą połowę Jacek Cybul w zamieszaniu pod bramką przeciwnika wykazał się największym sprytem i podwyższył prowadzenie przyjezdnych.
W drugiej części zawodów Zaciura robił co mógł, ale mimo kilku okazji za każdym razem brakowało centymetrów. I ostatecznie Lutnia przegrała drugi mecz na wiosnę. – Dwa gole w pierwszej połowie bardzo nam pomogły. Po przerwie mądrze się broniliśmy, chociaż gospodarze naciskali. To ważna wygrana w kontekście walki o utrzymanie – cieszy się Zbigniew Wójcik, opiekun Polesia.
Lutnia Piszczac – Polesie Kock 0:2 (0:2)
Bramki: Maciej Skrzypek (3), Cybul (45).
Lutnia: Kowalczuk – Czechowski, Celiński, Żuber, Borowik, Andrzejuk (70 Soćko), Kurowski, Czumer (63 Paszkiewicz), T. Kaliszuk (70. B. Kaliszuk), Zaciura, Didenko.
Polesie: Zapał – Michał Skrzypek, Mitura, Wójcik, Maciej Skrzypek, Misiarz, Cybul, Adamczuk (90 Dobosz), Wójcicki (70 Durlakiewicz), Kula (81 Majcher), Struski (65 Kutnik).
Żółte kartki: Cybul, Kula, Durlakiewicz – Zaciura, Czechowski, T. Kaliszuk, Paszkiewicz.
Sędziował: Mateusz Garbaty (Płoskie). Widzów: 100.