W niemieckim Klingenthal rozpoczyna się nowa edycja Pucharu Świata. W sobotę zostanie rozegrany konkurs drużynowy, a w niedzielę indywidualny. Wystąpi w nim siedmiu reprezentantów Polski.
Klingenthal wydawało się znakomitym kandydatem. Zawody organizowane w tym niespełna dziesięciotysięcznym miasteczku od lat cieszą się największą - obok Zakopanego i Willingen - frekwencją. Niemcy dysponują też odpowiednim budżetem, żeby odpowiednio przygotować skocznię nawet przy tak niekorzystnej aurze. Nowoczesny system mrożący tory lodowe? Nie ma sprawy! Produkcja olbrzymich ilości śniegu i utrzymanie go na odpowiednim poziomie przez kilka dni? Załatwione! I tak właśnie po inauguracja PŚ została przeniesiona ze Skandynawii do samego środka Europy.
Pomysł został przetestowany przed rokiem, zyskując aprobatę Międzynarodowej Federacji Narciarskiej. I to mimo, że za pierwszym razem nie wszystko poszło zgodnie z planem. Okazało się, że w Klilngenthal wiatr również lubi rozdawać karty. Co prawda nie był tak dokuczliwy, jak w Kuusamo, gdzie wielokrotnie trzeba było odwoływać konkursy, ale spowodował niespodziewane przetasowania w czołówce, brutalnie grzebiąc szanse kilku faworytów i pomagając wskoczyć na najwyższy stopień podium naszemu Krzysztofowi Biegunowi.
Ten weekend także zapowiada się wietrznie, ale organizatorzy wyciągnęli wnioski. Na długości zeskoku zainstalowali specjalne siatki, mające za zadanie tłumienie podmuchów. Dzięki temu zawody powinny odbyć się w sprawiedliwych warunkach.
Dla nas to szczególnie istotne, bo choć na początku sezonu ciężko przewidzieć w jakiej formie znajdują się pojedynczy zawodnicy, to w gronie murowanych faworytów znajduje się Kamil Stoch. Podwójny mistrz olimpijski, broniący wywalczonej przed rokiem Kryształowej Kuli.
- Kamil mnie pozytywnie zadziwił. On przygotowywał się tak, jakby niczego w życiu jeszcze nie wygrał. To zawodnik, który ciągle jest głodny sukcesów. Podszedł z wielkim zaangażowaniem i entuzjazmem do tego, co jeszcze można powygrywać czy zdobyć - powiedział trener polskiej kadry Łukasz Kruczek w rozmowie z portalem sport.tvp.pl.
- Moje samopoczucie jest bardzo dobre. Nie odczuwam może ekscytacji, ale niewątpliwie czekam na pierwsze skoki na śniegu oraz poszczególne dni rywalizacji. Czuję się spokojniej niż przed rokiem. Mam sporo doświadczeń z lat ubiegłych, co pozwala mi zachować większy spokój i dystans. Jak będzie, to czas pokaże. Mogę obiecać walkę w każdym konkursie i serce włożone w każdy skok - dodał Stoch na łamach skijumping.pl.
Oprócz lidera naszej kadry w Klingenthal wystartują także Maciej Kot, Piotr Żyła, Jan Ziobro, Dawid Kubacki, Stefan Hula i Bartłomiej Kłusek. Wszyscy w komplecie przebrnęli przez piątkowe kwalifikacje, które wygrał Czech Roman Koudelka. Najlepszy z biało-czerwonych, Żyła, był drugi.
Konkurs drużynowy, do którego trener Kruczek będzie musiał wybrać czterech skoczków zostanie rozegrany w sobotę o godz. 16, a zawody indywidualne w niedzielę o 11.30. Transmisja na żywo z obu zawodów w Eurosporcie, TVP1 oraz w Internecie na stronie sport.tvp.pl.