Do wczoraj gospodarze mieli na koncie komplet trzech porażek i zaledwie jednego wygranego seta. Po spotkaniu z Avią poprawili niekorzystną statystykę. Choć to świdniczanie lepiej weszli w mecz.
Ostatnie prowadzenie Avii odnotowaliśmy przy wyniku 21:20. Od tego moment na parkiecie rządzili już gospodarze, którzy zdobyli pięć punktów, przy jednym świdniczan.
- Zawiedliśmy na środku bloku. I to była główna przyczyna porażki w pierwszej partii - tłumaczy Roman Lis, prezes Avii.
Uskrzydleni wygraną w pierwszym secie, w drugim gospodarze nie dali dojść do głosu przyjezdnym. Beniaminek wygrywał 11:8. Na drugiej przerwie technicznej na tablicy było już 16:10 dla Warty. Tę odsłonę podopieczni trenera Krzysztofa Lemieszka przegrali 17:25.
Najbardziej wyrównana była trzecia partia. W niej goście próbowali „szarpnąć” grę. W efekcie losy wygranej rozstrzygnęły się dopiero w końcówce. Długo utrzymywał się bowiem wynik remisowy (16:16, 19:19, 21:21). W Avii trener Lemieszek mógł być zadowolony z postawy Kamila Kwietnia i Mateusza Woźniaka. Niestety, nie udało się przechylić szali wygranej. Ojcem pierwszego zwycięstwa gospodarzy został Mateusz Auguścik. To jego zagrywka w końcówce przesądziła o porażce świdniczan.
- Gdybyśmy wygrali trzeciego seta, to kto wie, jak potoczyłoby się to spotkanie - zastanawia się prezes Lis. - Szkoda, tym bardziej, że była szansa na urwanie co najmniej seta. Po raz kolejny widać było brak ogrania u naszych siatkarzy. Ponadto, w decydujących momentach meczu nie mieliśmy zawodnika, który wziąłby na siebie ciężar gry.
Warta Zawiercie - Avia Świdnik 3:0 (25:22, 25:17, 25:22)
Warta: Syguła, Auguścik, Żłobecki, Dzierżanowski, Zborowski, Zbierski, Szadkowski (libero) oraz Szarek, Mysera, Brożyniak.
Avia: Poinc, Misztal, Kwiecień, Łęgowski, Szaniawski, Konieczny, Sadowski (libero) oraz Woźnica, Skwarek, Dobrzyński, Woźniak.