Tomasovia musiała się mocno napracować na kolejne trzy punkty, ale niebiesko-białe zrobiły swoje. W Starym Sączu pokonały tamtejszą Sandecję Poprad 3:0.
Co ciekawe, w drużynie tym razem zabrakło pierwszego trenera Stanisława Kaniewskiego, który z powodu grypy musiał zostać w domu, a zastąpił go Krzysztof Wróbel. W spotkaniu nie wystąpiła również kontuzjowana Wioletta Świerkosz.
Kluczowy był na pewno pierwszy, bardzo wyrównany set. Od początku do końca trwała zacięta walka o zwycięstwo, a żadna z ekip nie zamierzała odpuszczać. Efekt? Przyjezdne okazały się lepsze o dwa „oczka” 28:26. Sukces w partii otwarcia na pewno podbudował zawodniczki z Tomaszowa Lubelskiego.
Kolejne rozdania również były wyrównane, ale za każdym razem górą były Marta Chwała i jej koleżanki. W drugiej odsłonie gospodynie zdobyły 22 punkty, a trzecia zakończyła się wynikiem 20:25. Dzięki temu niebiesko-białe dopisały do swojego konta kolejne trzy „oczka” i utrzymały miejsce w czołówce, a także szanse na drugie miejsce.
– Grypa mnie tym razem pokonała, ale oglądałem mecz w domu. I muszę przyznać, że dziewczyny pokazały wielki hart ducha. Na pewno po wygranej z Ostrowcem uwierzyły trochę mocniej w swoje możliwości. I było to widać w Starym Sączu. To był taki typowy, ligowy mecz walki, bez fajerwerków. Wiadomo, że Poprad zawsze gra u siebie bardzo ambitnie, a pomaga mu mała, specyficzna sala. Ciężko się tam broni piłki, bo każda wyżej odbita uderza w sufit. Nigdy nie jest tam łatwo o zwycięstwo, często kończymy te mecze wynikami 3:2. Tym razem udał się wygrać 3:0 i to jest najważniejsze – mówi trener Kaniewski.
Jego podopieczne zajmują obecnie czwartą lokatę w grupie czwartej, a do wicelidera z Ostrowca Świętokrzyskiego tracą punkt. Czy wierzą jeszcze w zajęcie drugiego miejsca? – Szczerze mówiąc nie patrzymy na razie w tabelę. Koncentrujemy się na tym, żeby wygrywać. Matematyczne szanse na pewno są i będziemy grali do końca. Każdy najbliższy mecz będzie najważniejszy – dodaje szkoleniowiec.
Tomasovia za dwa tygodnie zagra po raz ostatni u siebie. I na pewno będzie ciekawie, bo do Tomaszowa przyjedzie najgorszy zespół grupy czwartej, czyli AZS UMCS. – To nie będzie łatwy pojedynek. Lublin na pewno jeszcze się nie poddaje w walce o utrzymanie i zagra na 120 procent. My chcemy jednak w tym ostatnim meczu u siebie pokazać się z dobrej strony – zapowiada trener Kaniewski.
Inex Sandecja Poprad Stary Sącz – Tomasovia Tomaszów Lubelski 0:3 (28:30, 22:25, 20:25)
Tomasovia: Wąsik, Żurawska, Dzida, Chwała, Staworzyńska, Romaszko Piwko, Tabaczuk (libero).
Porażka AZS UMCS
Nie miały szans w starciu z Marbą Sędziszów Małopolski zawodniczki AZS UMCS. Lublinianki przegrały u siebie z trzecim zespołem w tabeli 0:3.
Najgorzej gospodynie wypadły w pierwszym secie, w którym ugrały ledwie 10 „oczek”. Później spotkanie było już bardziej wyrównane. W drugiej odsłonie AZS UMCS przegrał 17:25, a w trzecim jeszcze wyżej zawiesił przeciwniczkom poprzeczkę. Ostatecznie Marba okazała się lepsza o dwa punkty – 25:23. To była 13 porażka w tym sezonie ekipy z Lublina.
Swoje spotkanie w tej kolejce przegrała jednak także Wisła Kraków. A to oznacza, że dystans między dwoma najgorszymi klubami w grupie czwartej ciągle wynosi tylko dwa „oczka”. Za dwa tygodnie akademiczki czeka jednak kolejne, trudne zadanie. Tym razem zagrają na wyjeździe z czwartą Tomasovią.