Aż do trzynastej kolejki na pierwsze zwycięstwo w sezonie 2022/2023 musiały czekać zawodniczki AZS UMCS. Lublinianki niespodziewanie pokonały u siebie SMS PZPS II Szczyrk 3:1.
Początek zawodów wcale nie zapowiadał, że może dojść do przełamania. W pierwszym secie to przyjezdne były górą. I to wyraźnie, bo pokonały akademiczki do 16. Na szczęście role szybko się odwróciły. W drugiej partii miejscowe odpowiedziały wygraną 25:19. W trzeciej rozgromiły za to przeciwniczki 25:14. W czwartym rozdaniu wytrzymały presję, bo nie zmarnowały okazji i rozstrzygnęły zawody pokonując SMS PZPS II do 22. Tym samym po serii dwunastu porażek z rzędu wreszcie w Lublinie były powody do radości.
– Nie wiem, czy można już mówić o tym, że kamień spadł nam z serca. Tak naprawdę to jedno zwycięstwo nic szczególnego nam nie daje i nie zmienia sytuacji. Można mieć jednak nadzieje, że to będzie dobry prognostyk na kolejne mecze – wyjaśnia Wojciech Ignatiuk, trener AZS UMCS.
Szkoleniowiec przyznaje, że zespół miał do tej pory przede wszystkim problem z wiarą we własne możliwości. – Chciałbym, żeby to spotkanie pozytywnie wpłynęło na dziewczyny i ich pewność siebie. Od pewnego czasu mówiłem im, że nasze problemy są przede wszystkim w sferze mentalnej. Widziałem na treningach, że ta drużyna naprawdę potrafi nieźle grać. Niestety, nie potrafiliśmy tego sprzedać przy okazji walki o punkty. To jednak zrozumiałe, bo mamy sporo zawodniczek, które wcześniej nie grały na tym poziomie. Wierzę jednak, że dziewczyny udowodnią, że to nie była wpadka Szczyrku, tylko efekt naszej pracy, którą wykonujemy od początku sezonu – dodaje opiekun lublinianek.
Jedna wygrana nie wystarczyła jeszcze, żeby opuścić ostatnie miejsce w tabeli grupy czwartej. Wisła Kraków, która jest „oczko” wyżej ma jednak już tylko o dwa punkty więcej. – Zdajemy sobie sprawę, że nie wszystko zależy już od nas, ale warto jeszcze powalczyć i wierzymy, że jesteśmy w stanie to zrobić – zapowiada trener Ignatiuk.
W następnej kolejce jego podopieczne czeka wyjazdowe starcie z Kęczaninem Kęty, który zajmuje szóste miejsce w tabeli, ale w tym roku przegrał oba spotkania.
AZS UMCS Lublin – SMS PZPS II Szczyrk 3:1 (16:25, 25:19, 25:14, 25:22)
AZS UMCS: Słotarska, Barczewska, Walczuk, Duma, Dworniczak, Dudziak, Akulich (libero) oraz Waszkiewicz, Bryda, Majewska, Mańka (libero).
Czas na test
Po dwóch porażkach do wygrywania wróciła też Tomasovia. Drużyna Stanisława Kaniewskiego pokonała w Krakowie tamtejszą Wisłę 3:0
Przyjezdne od początku dominowały i nie miały wielkich problemów z rywalkami. W pierwszym secie pozwoliły siatkarkom „Białej Gwiazdy” zdobyć 19 punktów. W drugim doszło do pogromu, bo gospodynie „uciułały” ledwie 10 „oczek”. Trzecia odsłona była najbardziej wyrównana, ale ponownie padła łupem niebiesko-białych, które tym razem triumfowały do 21.
– To był niezły mecz w naszym wykonaniu. Widać, że udało się poprawić kilka elementów. Cieszy też, że Marta Chwała powoli wraca do zdrowia i formy. Nie grała jeszcze całego spotkania, bo nie chcemy ryzykować. Inne dziewczyny zagrały bardzo dobrze. Jestem zadowolony z zagrywki, przyjęcia, ale i bloku, który ostatnio był dla nas małym problemem. Gratulacje dla zespołu, że po dwóch porażkach potrafił się podnieść w dobrym stylu – mówi trener Kaniewski.
Przed jego drużyną prawdziwy test. W najbliższej kolejce Tomasovia zmierzy się u siebie z KSZO, które ostatnio ograło wicelidera z Sędziszowa Małopolskiego. – Nasz kolejny przeciwnik porządnie się wzmocnił i widać, że bardzo chce się znaleźć w czołowej dwójce. Na pewno ma mocną drużynę, my jednak też mamy jeszcze swoje plany i na pewno podejmiemy walkę – zapowiada szkoleniowiec ekipy z Tomaszowa Lubelskiego.
Wisła Kraków – Tomasovia Tomaszów Lubelski 0:3 (19:25, 10:25, 21:25)
Tomasovia: Wąsik, Żurawska, Świerkosz, Dzida, Staworzyńska, Romaszko-Piwko, Tabaczuk (libero) oraz Chwała, Tyska, Honchar.