Reprezentacja Holandii wygrała turniej finałowy drugiej dywizji World Grand Prix, który odbył się w hali Globus. W finale Pomarańczowe pokonały 3:0 Polskę.
Finałowy turniej drugiej dywizji WGP już po raz drugi z rzędu rozgrywano w Polsce. Przed rokiem w Koszalinie biało-czerwone zajęły dopiero czwarte miejsce. W Lublinie było już jest lepiej, bo po zwycięstwie nad Portoryko nasza drużyna narodowa wywalczyła awans do finału. W decydującym starciu nasz zespół, osłabiony brakiem Katarzyny Skwrońskiej-Dolaty, Agnieszki Bednarek-Kaszy oraz Anny Werblińskiej, nie miał jednak wiele do powiedzenia w starciu z grającą w najsilniejszym zestawieniu drużyną Oranje.
Atmosfera zrobiła wrażenie
Podczas wszystkich spotkań hala Globus była wypełniona niemal do ostatniego miejsca. Gorący doping dodawał biało-czerwonym animuszu, ale gra w takiej atmosferze podobała się także rywalkom. – Atmosfera w Lublinie była wspaniała, polscy kibice bawili się podczas naszych meczów i wspierali nas, to było wyjątkowe – powiedziała rozgrywająca reprezentacji Czech Pavla Vincourova.
Faworytem spotkania o trzecie miejsce były siatkarki z Ameryki Północnej, ale Czeszki sprawiły niespodziankę. Niemal całe spotkanie zagrały na bardzo wysokim poziomie. Jedynie w drugim secie sprawiały wrażenie rozkojarzonych, co skończyło się porażką do 12. W kolejnych partiach wróciły jednak do dobrego grania i zwyciężyły 3:1.
– To wielki sukces czeskiej reprezentacji. Dla nas olbrzymim sukcesem był już awans do turnieju finałowego, dlatego zajęcie trzeciego miejsca jest dla nas wspaniałym osiągnięciem. Wciąż jesteśmy młodym zespołem i kilka elementów w naszej grze wciąż można poprawić – szczególnie było to widać w drugim secie. Gdy przegrywamy wciąż musimy pozostawać zespołem i dalej walczyć o zwycięstwo, a nie dekoncentrować się. Cieszymy się, że udało nam się wygrać ten ważny dla nas mecz i wywalczyć trzecie miejsce – stwierdziła Vanzurova.
Miłe złego początki
Finałowe spotkanie rozpoczęło się znakomicie dla biało-czerwonych, które wypracowały sobie przewagę 4:0. Straciły ją jednak równie szybko, co uzyskały. Po chwili było już 4:4 i wszystko zaczęło się od początku. Holenderki poszły za ciosem, błyskawicznie odskakując Polkom. Po asie Laury Djikemy prowadziły już siedmioma punktami (17:10) i spokojnie dowiozły tego seta do końca.
Druga odsłona była wyrównana tylko do stanu 7:7. Później Pomarańczowe wrzuciły wyższy bieg i kolejny raz odjechały naszym siatkarkom. W końcówce partii trener Nawrocki szukał różnych alternatywnych rozwiązań, m.in. wprowadzając Kowalińską. Nic jednak nie pomogło, bo kolejnego seta wygrały nasze rywalki.
Polki próbowały urwać choć jednego seta, ale Holenderki tego dnia i w tym personalnym składzie były po prostu lepsze. Wygrały ostatnią partię do 16 i całe spotkanie 3:0. W nagrodę awansowały do pierwszej dywizji WGP. Nasza reprezentacja za rok ponownie rywalizować będzie na zapleczu elity, ale nie to jest najważniejsze. Zdecydowanie bardziej istotne będą zbliżające się mistrzostwa Europy oraz turniej kwalifikacyjny do igrzysk olimpijskich. Te imprezy mają najwyższy priorytet dla naszej reprezentacji i to na nie szykowane są odpoczywające obecnie główne strzelby biało-czerwonych.
Mecz o trzecie miejsce
Czechy – Portoryko 3:1 (25:18, 12:25, 25:21, 25:17)
Czechy: Timkova, Smutna, Mlejnkova, Vanzurova, Sajdova, Havelkova, Dostalova (libero) oraz Toufarova, Purchatova, Vincourova, Kossanyiova, Kvapilova.
Portoryko: Mojica, Enright, Cruz, Ocasio, Oquendo, Morales, Seilhamer (libero) oraz Valentin, Benitez, Yarimar.
Sędziowali: Jacobus Nederhoed (Holandia), Wang Ziling (Chiny).
Finał
Polska – Holandia 0:3 (19:25, 19:25, 16:25)
Polska: Tokarska, Efimienko, Zaroślińska, Wołosz, Kurnikowska, Grejman, Durajczyk (libero) – Kowalińska, Sikorska, Piekarczyk, Sieczka.
Holandia: Belien, De Kruijf, Balkestein-Grothues, Sloetjes, Buijs, Dijkema, Stam-Pilon (libero).
Sędziowali: Arturo Di Giacomo (Belgia), Karin Zahorkova (Czechy).