Izabela Kowalińska ze Świdnika zagrała w Final Four World Grand Prix drugiej dywizji.
– Jestem dumna, że w Lublinie można było zorganizować imprezę na tak wysokim poziomie. Świetna organizacja i znakomity doping naprawdę robią wrażenie. Czuję się tu jak w domu, choć szczerze mówiąc, nigdy wcześniej w tej hali nie byłam. Gdy tu grałam to trenowałyśmy na znacznie mniejszych halach – powiedziała Izabela Kowalińska, pochodząca ze Świdnika atakująca reprezentacji Polski.
Ta doświadczona, 30-letnia zawodniczka wróciła do kadry po ponad rocznej nieobecności. Podobnie jak cały zespół miała lepsze i gorsze momenty, ale pozostawiła po sobie raczej dobre wrażenie.
Sporo wniosła do gry szczególnie w pierwszym spotkaniu, przeciwko reprezentacji Portoryko. Za każdym razem, gdy wchodziła na parkiet, zdobywała cenne punkty. To po jej udanym ataku zakończył się pierwszy set. W meczu z Holandią było nieco gorzej, ale na tle świetnie grających rywalek ciężko się było wyróżnić.
– Co mogła, to zrobiła. Trudno jednak było wymagać cudów w sytuacji, gdy Iza dopiero tydzień przed zawodami zaczęła treningi na pełnych obrotach. Zanim dowiedziała się, że pojedzie na zgrupowanie do Szczyrku odpoczywała po sezonie ligowym – zdradza Jacek Rutkowski, pierwszy trener zawodniczki.
Mimo, że podczas turnieju w Lublinie Kowalińska była jedynie zmienniczką Izabeli Zaroślińskiej, a do kadry po odpoczynku wraca Katarzyna Skowrońska-Dolata, świdniczanka ma spore szanse, żeby pojechać na mistrzostwa Europy.
– Rozmawiałem z trenerami, są zadowoleni z tego co pokazała. Jeśli nie wydarzy się nic nieoczekiwanego, Iza zostanie powołana na najbliższe zgrupowanie kadry i tylko od niej będzie zależało, czy załapie się do reprezentacji na kolejne wielkie turnieje – kończy Rutkowski.