W rozegranym awansem meczu 10 serii zespół ze Świdnika przegrał w Nysie ze Stalą AZS 1:3. Jedynie w trzecim secie "żółto-niebiescy” toczyli wyrównany bój z wyżej notowanym rywalem.
Po ostatniej wygranej na swoim parkiecie z Orłem Międzyrzecz, tym razem drużyna trenera Krzysztofa Lemieszka straciła komplet punktów. W pierwszych dwóch partiach świdniczanie nie mogli poradzić sobie z serwisem gospodarzy.
Bardzo szybko "ustrzelony” został na przyjęciu nominalny atakujący Wojciech Pawłowski, którego później zmienił Marcin Jarosz. Ale ten również nie ustrzegł się błędów, zarówno w zagrywce, jak i w przyjęciu. Po jego autowym serwisie Avia przegrywała już 11:17.
Na nic zdało się wzięcie czasu przez trenera Lemieszka. Partii otwarcia, jak również drugiego seta, nie udało się przyjezdnym rozstrzygnąć na swoją korzyść.
Znacznie lepiej było w trzeciej odsłonie. Goście poprawili przyjęcie i serwis. Zaczęli także grać odważnie zagrywką. Ryzyko się opłaciło. W szeregi Stali wkradło się zdenerwowanie.
Przy prowadzeniu 9:5 dla Avii, nastąpiła awaria oświetlenia. Mimo to, nie zważając na ograniczoną widoczność, meczu nie przerwano. Miejscowi coraz częściej zaczęli się mylić. Zawodzili liderzy tego zespołu – rozgrywający Maciej Fijałek i przyjmujący Marcin Kozioł.
Świdniczanie mogą żałować, że nie zdołali pójść za ciosem i wygrać czwartego seta. Tym bardziej, że nadal słabo funkcjonowało przyjęcie miejscowych. Dzięki temu Avia wygrywała 5:2. Niestety Stal szybko otrząsnęła się z letargu i doprowadziła do remisu 7:7.
Od tego momentu grano punkt za punkt. Końcówka, za sprawą dobrego bloku i ataków Macieja Zająca, należała już do gospodarzy. – Popełniliśmy bardzo dużo błędów, a tak nie da się wygrać meczu – podsumował kapitan Avii Jakub Guz.
Stal AZS Nysa - Avia Świdnik 3:1 (25:17, 25:20, 19:25, 25:20)
Avia: Milewski, Guz, Pawłowski, Baranowski, Staniewski, Wójcicki, Kowalski (libero) oraz Jarosz.