W Wielką Sobotę dojdzie do pierwszego starcia zespołów z regionu w rundzie wiosennej. Orlęta Radzyń zmierzą się na własnym stadionie z Hetmanem.
Dla Orląt to drugi sezon na trzecim froncie, więc rezultaty spotkań z rywalami zza miedzy nie mogą być dziełem przypadku. A wnioski z nich płynące są dla Orląt powodem do dumy. W poprzednich rozgrywkach radzynianie zagrali sześć "lubelskich” meczów i nie doznali ani jednej porażki. W dodatku dwukrotnie pokonali najlepszy wówczas w lidze Motor.
W tym sezonie "biało-zieloni” także grają z powodzeniem, a jedynej derbowej porażki doznali w... Zamościu. Natomiast ich stadion wciąż pozostaje twierdzą niezdobytą. - Początek ligi zupełnie nam nie wyszedł. Najpierw ulegliśmy 1:4 Wisłoce, a potem 0:3 Hetmanowi - tłumaczy Rafał Borysiuk. - To już jednak historia. Przed wyjazdem do Dębicy remis wzięlibyśmy w ciemno, a mimo to udało się wygrać. Walczyliśmy na fatalnym boisku, którego przypominało bagienko. Dlatego ciężko było konstruować jakieś akcje. A jednak wyprowadziliśmy trzy kontry, zakończone golami, wykorzystując szybkość Jarka Pacholarza i doświadczenie Damian Panka. Nikt też nie odstawił nogi i przyniosło to efekty. Dzięki temu, przed derbami, atmosfera w drużynie jest bardzo fajna.
Udany początek wiosny i przyjazd Marka Piotrowicza powinien sprawić, że na trybunach w Radzyniu zasiądzie wielu kibiców. I Hetman, walczący o awans do nowej pierwszej ligi, będzie miał wysoko zawieszoną poprzeczkę. Zwłaszcza, że w zespole kończą się problemy zdrowotne. Przeciwko Wisłoce wystąpił już Krzysztof Butryn, a do dyspozycji trenera powinien być także Dawid Neścior. Do tego coraz lepiej na lewym boku czuje się Paweł Pliszka.
Na inaugurację rundy szkoleniowiec Orląt desygnował trzech obrońców oraz dwóch defensywnych pomocników. I takiego samego ustawienia należy się spodziewać w sobotę. A zatem prowadzenie gry może spoczywać na gościach. Dobrze radzynianom zrobił również powrót do ustawiania z trzema defensorami, w którym ogromne znaczenie odgrywa środkowy Damian Pietroń. - Wystąpiłem pod długiej przerwie i na początku był mały strach - nie kryje zawodnik. - Ale po wejściu na boisko wszystko minęło i chyba było nieźle. W destrukcji gramy to, co nam wychodzi najlepiej. A ostatnie mecze, w tym sparing z Orlętami Łuków, pokazały, że wolimy system z trójką, a nie w czwórce. Smaczkiem meczu z Hetmanem będzie przyjazd Marka. Myślę, że przez wszystkich zostanie przyjęty sympatycznie, po tym co zrobił dla zespołu i w jakim stylu pożegnał się z drużyną.
- Ludzie żyją już tym meczem - dodaje Rafał Borysiuk. - Też zostali mile zaskoczeni wieściami z Dębicy. Zaczepiają nas na ulicy i pytają, jak będzie z Hetmanem. A my lubimy rywalizację w derbach, bo to dodatkowo podnosi adrenalinę. Pół roku temu nie wyszło nam w Zamościu, to teraz spróbujemy wziąć rewanż. I uważam, że mamy spore szanse.