Rozmowa z Szymonem Ładniakiem, kierowcą wyścigowym z Lublina
- Już w sobotę w chorwackim Grobniku rozpoczyna pan realne ściganie w ramach serii TCR Eastern Europe. Jakie emocje towarzyszą temu wydarzeniu?
– Prawie cały rok nie brałem udziału w oficjalnych wyścigach. Nie mam więc wygórowanych nadziei. Jestem ciekawy poziomu rywalizacji, bo lista zawodników serii TCR Eastern Europe rosła z każdym tygodniem. Jest ich naprawdę dużo. Na moją formę negatywny wpływ może mieć moja choroba. Około miesiąca nie wychodziłem z domu, a jeździłem jedynie na symulatorze. Przychodziłem na same wyścigi, poza nimi trenowałem bardzo mało, bo czułem się fatalnie. Jedyne co mogę zrobić, to udać się do Chorwacji w dobrym nastroju i cieszyć się każdą chwilą spędzoną na torze.
- Jak wygląda plan wyjazdu do Chorwacji? Podróżowanie w dobie pandemii koronawirusa nie należy chyba do najłatwiejszych?
– W przypadku samej Chorwacji należało tylko zgłosić naszą obecność w tym kraju i podać cel podróży. Jedyna różnica polega na tym, że liczba osób w padoku nie może przekroczyć 500. Na miejscu chcemy być w czwartek, a od piątku zaczynamy jazdy. Prawdziwe ściganie rozpocznie się jednak w sobotę, kiedy odbędzie się wyścig endurance. Na niedzielę zaplanowane są natomiast dwa sprinty.
- W Grobniku miał pan okazję niedawno się ścigać na symulatorze komputerowym. To ma znaczenie w kontekście rywalizacji w świecie rzeczywistym?
– Tak. Jeżeli ktoś dobrze pokazał się na symulatorze, to rywale zwrócą na niego większą uwagę. Była to okazja do przetrenowania różnych manewrów, takich jak wyprzedzanie czy obrona. Z mojego doświadczenia wynika, że to jest bardzo ważne. Na pewno zawodnicy, którzy byli w czołówce na symulatorze będą cieszyć się większym szacunkiem w padoku.
- W Grobniku zajął pan dwa czwarte miejsca. W obu wyścigach sędziowie nałożyli jednak na pana kary, które spowodowały osunięcie się w klasyfikacji generalnej. Pojawił się pewien żal?
– Trochę tak, chociaż nie przejąłem się nimi zbyt mocno. Napisałem odwołanie od tej decyzji. Ono jeszcze nie został rozpatrzone, więc może te kary zostaną cofnięte.
- Wydaje się jednak, że w przypadku kolizji z Jachymem Galasem sędziowie mieli rację i wina leżała po pańskiej stronie.
– Moim zdaniem jest to sytuacja sporna. Wszystko jest kwestią interpretacji przepisów Byłem z tyłu i powinienem uważać. Galas zostawił mi jednak miejsce po lewej stronie, więc mogłem tam wjechać. Z karą nałożoną na mnie za drugi wyścig zgadzam się w jeszcze mniejszym stopniu. Przeglądałem zapisy video. Jechałem za Tomasem Pekarem, który zahamował 20 m przed punktem dohamowania. Rozmawiałem z nim później i sam powiedział, że nie wie dlaczego tak zrobił. Sam przyznał się do błędu. Moje uderzenie w niego było następstwem jego błędu.
- TCR Eastern Europe to nowa seria dla pana. Jaki jest cel Szymona Ładniaka?
– Przed pandemią oraz choroba liczyłem na pierwszą piątkę. Teraz jest mi ciężko mówić o konkretnych celach. Chcę kręcić się w okolicach podium, a marzeniem jest wygranie chociaż jednego wyścigu. Duch walki jest we mnie mocny. Do wyścigów podchodzę jednak z dużą pokorą, bo zwłaszcza w zimie pracowałem bardzo mocno.