FOT. MACIEJ KACZANOWSKI/ARCHIWUM
To spore zaskoczenie, zwłaszcza, że obie ekipy jeszcze w poprzednim sezonie należały do grona drużyn, które dość pewnie zapewniły sobie utrzymanie w rozgrywkach. Teraz jest jednak znacznie gorzej – zarówno Perła, jak i Unia w tym sezonie jeszcze nie wygrały.
Jedną z przyczyn niskiej pozycji Perły w tabeli jest z pewnością bardzo niekorzystny terminarz. Do tej pory piłkarze z Borzechowa grali prawie wyłącznie z czołówką rozgrywek. Wyjątkiem były jedynie Granit Bychawa i Płomień Trzydnik Duży. Na tym ostatnim przeciwniku podopieczni Radosława Steca wywalczyli jeden punkt. Drugi zdobyli dzięki remisowi z Ruchem Ryki. – Nie możemy wszystkiego zrzucać na terminarz. Nie umiemy skutecznie wykańczać akcji, przez co marnujemy sporo dogodnych sytuacji. Zespół jest w dołku i potrzebujemy zwycięstw, aby się pozbierać. Wierzę, że nam się to uda i zaczniemy gromadzić punkty – dodaje Radosław Stec.
Unia z kolei najgorsze ma już chyba za sobą. W lecie w Wilkołazie doszło do prawdziwej rewolucji. Najważniejsza zmiana zaszła na stanowisku trenera, gdzie Kamila Miazgę zastąpił Włodzimierz Bartoś. Były opiekun Stoku Zakrzówek przejął mocno osłabioną drużynę, w której zabrakło zawodników tworzących trzon zespołu w poprzednim sezonie. Nic więc dziwnego, że Unia rozpoczęła rozgrywki tragicznie i przegrała pierwsze sześć spotkań. Ta fatalna seria sprawiła nawet, że trener Bartoś zaczął poważnie zastanawiać się nad rezygnacją. Ostatnie dni jednak wlały w serca kibiców w Wilkołazie nieco nadziei. Unia wreszcie zaczęła punktować i zremisowała ze Stalą Poniatowa oraz Piaskovią Piaski. – Gramy lepiej, bo ostatnio dużo ze sobą rozmawialiśmy. Zawodnicy przestali nakładać na siebie niepotrzebną presję. Znowu pojawiła się wiara w zwycięstwo – tłumaczy Bartoś.
Co ciekawe, w najbliższej kolejce obie ekipy spotkają się w bezpośredniej konfrontacji. Ten mecz będzie miał dodatkowy smaczek. – Wprawdzie jesteśmy z innych powiatów, ale Borzechów i Wilkołaz dzieli tylko kilka kilometrów. To będą prawdziwe derby. Wygrana pozwoli jednej z ekip odbić się od dna – dodaje Stec.