Piłkarze BKS zdobyli drugi tej wiosny, a piąty w sumie, punkt w lidze. Lublinianie popisali się znakomitym finiszem we wczorajszym meczu z MKS.
W pierwszej połowie to ryczanie posiadali przewagę i udokumentowali ją dwoma bramkami. Najpierw do siatki trafił Piotr Szymański, zaś chwilę potem Sebastian Kozdrój, który wykorzystał rzut karny podyktowany za faul na sobie. Wcześniej to BKS mógł zdobyć gola, ale Marcin Dalentka nie trafił z 3 m głową do pustej bramki.
Prawdziwe emocje kibice w Tomaszowicach przeżywali jednak dopiero w drugiej połowie, zwłaszcza w końcówce. Gospodarze wyrównali już w doliczonym czasie gry. Wcześniej sędzia wyrzucił z boiska dwóch piłkarzy z Ryk. Najpierw murawę, za dwie żółte kartki, opuścił Mariusz Majek, następnie za dyskusję Szymański. Do tego wszystkiego już po meczu „czerwień” obejrzał Krzysztof Gransztof.
– Nie dziwię się zachowaniu moich zawodników, bo każdemu mogłyby w takiej sytuacji puścić nerwy – mówi Krzysztof Marek, trener MKS, który też miał zatarg z sędzią. – Zdenerwowałem się i powiedziałem coś do jego asystenta, zostałem wyrzucony z ławki na trybuny. Nigdy nie wypowiadam się na temat sędziów, ale to co robili teraz przerosło ludzkie pojęcie. Przegraliśmy wygrany mecz. I to nie z winy piłkarzy, ale arbitra – dodaje szkoleniowiec.
Nieco inaczej widzą to lublinianie. – Chłopcy walczyli do końca, grali bardzo ambitnie i za to należał im się ten remis. A goście sami są sobie winni, że nie potrafili wygrać – uważa Robert Gromysz.
BKS Lublin – MKS Ryki 3:3 (0:2)
BKS: Borysiak – Wójcik, Kołodziej, Żmuda, T. Polak, Gieroba, Sekrecki, M. Polak, Mazurek (35 Wróbel), Zgierski, Dalentka (46 Gulanowski).
MKS: K. Jóźwik – Ł. Majek, Walasek, Ł. Warda, Starosz, M. Majek, P. Warda, Szymański, Gransztof, Kozdrój, P. Jóźwik.
Żółte kartki: Wójcik, Borysiak, Wróbel (B) – Walasek, Majek (M).
Czerwone kartki: Szymański (90 min, za dyskusję z arbitrem), Gransztof (po meczu, za dyskusję z arbitrem), M. Majek (69 min, za drugą żółtą).
Sędziował: Wojciech Rek. Widzów: 100.