Przełamania nie było, ale koszykarki Pszczółki Polski Cukier AZS UMCS Lublin rozegrały dobry mecz. W drugiej połowie przegranego 67:76 starcia z Artego Bydgoszcz zabrakło im sił. Na parkiecie nie pojawiła się Kai James, której klub podziękował za współpracę.
Amerykanka okazała się wielkim niewypałem transferowym. Jednak zawsze można było liczyć na to, że zdobędzie jakieś punkty i powalczy na zbiórce. Jeszcze większy ciężar na swoje barki musiały wziąć Magdalena Szajtauer oraz Dominika Poleszak.
Z początku gra lublinianek wyglądała bardzo dobrze. Świetnie radziły sobie w defensywie i co ważne, wreszcie zaczęły błyszczeć w ataku. Nie brakowało dobrych wejść pod kosz zakończonych i zdobyciem punktów i złapaniem rywalek na faule. Trener Wojciech Szawarski chciał, żeby jego zespół prezentował właśnie taką dyspozycję. Pod koniec pierwszej kwarty akademiczki zwolniły nieco obroty i pozwoliły się dogonić bydgoszczankom. Po trzech celnych rzutach wolnych Brianny Kiesel było 18:16 dla „Pszczółek”.
Dwie „trójki” Julii Adamowicz na otwarcie kolejnej odsłony wlały nadzieję w serca kibiców na końcowy sukces. Mimo osłabionej formacji podkoszowej gospodynie radziły sobie naprawdę dobrze. Swoje dołożyły też Dajana Butulija i Magdalena Szajtauer. Walki na łokcie nie bała się za to Kateryna Rymarenko. Rozgrywająca Artego Julie McBride miała utrudnione zadanie, bo jej koleżanki nie spisywały się na miarę oczekiwań. Podopieczne Tomasza Herkta przegrywały do przerwy 32:42.
Zespół z Lublina stanął przed dużym wyzwaniem – raz, że sił zaczynało coraz bardziej brakować, a dwa, że zarówno Szajtauer, jak i Poleszak, miały po trzy faule na swoim koncie. Kwestią czasu było, kiedy będą musiały opuścić parkiet za przekroczenie limitu przewinień. W drugiej połowie gra akademiczek nie wyglądała już tak dobrze, jak wcześniej.
Pojawiało się coraz więcej niedokładności, nie udało im się również utrzymać skuteczności na wysokim poziomie. Bardzo wymowne jest to, że przez 20 minut ofensywa opierała się wyłącznie na Kiesel i Rymarenko bo tylko one punktowały. Z kolei Artego zaczęło wreszcie robić użytek ze swoich „wież”, czyli Dragany Stanković i Ziomary Morrison. Przewaga pod koszem zrobiła swoje, bo goście przechylili szalę zwycięstwa na swoją korzyść. „Pszczółki” się starały, ale nie mogły przeskoczyć braków kadrowych, lubelski szkoleniowiec wpuścił nawet na parkiet Martynę Cebulską, która miała być wprowadzona do gry znacznie później.
===
Wypowiedzi po meczu:
Julia Adamowicz (kapitan Pszczółki Polski Cukier AZS UMCS Lublin):
Zagrałyśmy dzisiaj bardzo dobre spotkanie. W drugiej połowie faktycznie było widać zmęczenie ze względu na to, że mamy małą rotację. Kai James musiała opuścić naszą drużynę, a Magdalena Szajtauer zagrała super zawody. Niestety, miała pięć fauli, więc nie miałyśmy rotacji, nie miałyśmy wysokiej. Rywalki miały znaczną przewagę pod koszem.
Wojciech Szawarski (trener Pszczółki Polski Cukier AZS UMCS Lublin):
Graliśmy agresywnie, dopóki mogliśmy tak grać. Nasze problemy z faulami spowodowały, że nie mogliśmy sobie już na to pozwolić. Drużyna z Bydgoszczy bardzo dobrze to wykorzystywała i to się wszystko w pewnym momencie załamało. Jeszcze nie wiemy, kto zastąpi Kai James, ale szukamy. Ciężko o tej porze znaleźć kogoś na rynku, a nie chcemy popełnić drugiego błędu.
Tomasz Herkt (trener Artego Bydgoszcz):
Dragana Stanković miała problem, ponieważ się wczoraj podtruła i praktycznie cały dzień leżała dzisiaj w łóżku. Przewaliła masę punktów w pierwszej połowie, zwłaszcza spod kosza. Ale to jest na tyle klasowy zawodnik, mimo swojego młodego wieku – 23 lat – że w tych decydujących momentach zdobyła ważne punkty i zrobiła ważne zbiórki. Bardzo nam pomogła.
===
Pszczółka Polski Cukier AZS UMCS Lublin – Artego Bydgoszcz 67:76 (18:16, 24:16, 10:24, 15:20)
Pszczółka: Kiesel 23, Rymarenko 16, Adamowicz 9, Szajtauer 9, Mistygacz – Butulija 10, Vrancić, Poleszak
Artego: Radocaj 4, Międzik 6, Stanković 9, McBride 7, Morrison 22 – Szott-Hejmej 18, Poboży 10, Kuczyńska
===
Kai James poza „Pszczółką”
Amerykańska środkowa nie spełniła pokładanych w niej nadziei. Do Polski przyleciała z urazem ścięgna Achillesa, który doskwierał jej przez cały pobyt w Lublinie. Zawodniczka wystąpiła w czterech meczach EBLK – zdobywała średnio niemal 8 punktów i dokładała do tego 7 zbiórek. Klub chce ogłosić nazwisko jej następczyni już w następnym tygodniu.