O tym, że Wisła jest w stanie spłatać figla Tomasovii wiedzieli wszyscy. Nikt chyba jednak nie sądził, że puławianie pokonają gospodarzy aż 3:1!
– Wynik nie jest odzwierciedleniem naszej gry, która szczególnie w obronie pozostawia jeszcze wiele do życzenia – tonuje radosny nastrój Jerzy Krawczyk, trener Wisły.
Spotkanie ułożyło się po myśli gości, którzy już w 3 min za sprawą Łukasz Gizy prowadzili 1:0. Ten sam zawodnik tuż przed przerwą ponownie pokonał Łukasz Bartoszyka i ponad tysiąc kibiców miało powody aby powątpiewać czy ich ulubieńcom uda się wywalczyć korzystny wynik.
Argumentem za była sama gra piłkarzy, którzy mimo że przegrywali, byli lepsi od Wisły. – Przestawienie obrony spowodowało katastrofalne błędy, a rywal wykorzystał to bez litości. Ogólnie nie zagraliśmy źle, tylko brakowało nam szczęścia – przyznaje Zbigniew Kuczyński, trener Tomasovii. – Siła ognia jest, tylko nadal gramy źle w obronie. Dlatego przez większość meczu naszej postawie towarzyszyła nerwowość – dodaje Jerzy Krawczyk.
W podobnym tonie wyraża się bohater meczu w Tomaszowie Lubelskim. – Uspokoiliśmy się dopiero po golu Rafała Dryka – podkreśla Łukasz Giza. Już samodzielny lider klasyfikacji na najlepszego strzelca ligi podkreśla ogrom zaangażowania i walki jaką włożyli puławianie w ten mecz. – Faktycznie rywal prezentował się lepiej, jednak co w sieci to nasze. Czy jestem zaskoczony? Może rozmiary wygranej mogą zastanawiać, bo czuliśmy się na siłach aby zgarnąć pełną pulę – przyznaje Łukasz Giza.
Bramki: Ciećko (63) – Giza (3, 44), Dryk (90).
Tomasovia: Bartoszyk – Banaś (75 W. Wawrusiszyn), Chwała, Sioma, Myszkowski, Wawryca (60 Brytan), Stefanik (73 Stefek), Zatorski (60 Ciećko), Wójcik, Baran, Droździel.
Wisła: Dąbała – Dryk, Zięba, Burek, Gawrysiak (44 Bancerz), Mokiejewski, Stecyszyn, Matyjaszek (71 Wiśniosz), Abramczyk, Kępka, Giza (65 Sikora).
Sędziował: Pawlak (Chełm). Widzów: 1100.