Kilka lat temu w Soli była trzecia liga. Dziś klub mozolnie staje na nogi
– Z zawodnikami, których miałem w kadrze ciężko był ugrać coś więcej niż dziewięć punktów, jakie zdobyliśmy – mówi Jan Cios, który przed kilkoma dniami pożegnał się z pracą w Soli.
Jan Cios to jedna z ikon zamojskiego futbolu. Markę wyrobił sobie jako zawodnik Hetmana, w złotych czasach największego klubu w regionie. Później z powodzeniem występował w innych polskich zespołach, m.in. Odrze Wodzisław czy Termalice Nieciecza. Przed dwoma laty zakończył piłkarską karierę. Postanowił zostać trenerem. Latem objął Olender Sól, gdzie po awansie do „okręgówki” zastąpił swojego brata Grzegorza.
Plany były ambitne, a nadzieje olbrzymie. Olender z Ciosem jako grającym trenerem miał poważnie namieszać w stawce. Skończyło się jednak znacznie poniżej oczekiwań. Zespół wywalczył zaledwie dziewięć punktów w jedenastu spotkaniach i dziś starszego z braci w klubie już nie ma.
Strony rozstały się za porozumieniem stron, ale zarówno zarząd, jak i szkoleniowiec, nie do końca są zadowoleni ze współpracy. Prezes Dawid Muzyka nie chciał z nami wczoraj rozmawiać, ale wiadomo, że nie był zadowolony z wyników notowanych przez klub. Z kolei trener przekonuje, że gdyby spełnione zostały przedsezonowe obietnice, wyniki byłyby zdecydowanie lepsze.
– Gdy przychodziłem do Olendra obiecywano mi wzmocnienia. Zabiegałem w szczególności o młodzieżowców i dostałem zapewnienie, że przyjdą. Niestety, na obietnicach się skończyło. Kadra, jaką dysponowałem, nie była gotowa do gry na tym poziomie rozgrywkowym. Z tymi chłopcami ciężko było ugrać coś więcej. Najlepszy dowód, że sam musiałem wychodzić na boisko i byłem najskuteczniejszym strzelcem. A przecież gdyby chłopcy nie odstawali, nie wystawiałbym się sam – przekonuje Cios, który narzeka także na umiejętności miejscowych juniorów.
– Niestety, ale poziom szkolenia w Soli stoi na bardzo niskim poziomie. W wielu klubach opierają się na własnych wychowankach. Olender nie ma takich możliwości – ocenia.
Jego miejsce zajął Michał Furlepa, który pracował już w Soli w latach 2006-2010. To on wprowadził zespół do trzeciej ligi. W debiucie poszło mu całkiem nieźle, ale punktów nie udało się wywalczyć. Olender po ambitnej walce uległ 2:3 faworyzowanej Huczwie Tyszowce. W najbliższy weekend o rehabilitację będzie ciężko, bo beniaminek jedzie do Łukowej na mecz z rozpędzoną Victorią. W tym spotkaniu, podobnie jak przed tygodniem, w kadrze klubu z Soli będzie tylko jeden Cios – Grzegorz. Jan ma już inne zmartwienia. – Jestem gotowy na nowe wyzwania i spokojnie czekam na to, co się wydarzy – zapewnia.